Siedzi gościu nad rzeką, łowi ryby i z oddali słyszy głos:
-sp***alaj.
Łowi, łowi, a tu już z bliższej odległości:
-sp***alaj!
Mija parę chwil i jeszcze głośniejsze:
-sp***alaj!!!!
Patrzy, a zza zakola płynie typ na łódce i wiosłuje patelnią. Pyta:
- nie lepiej wiosłem?
-sp***ALAJ!!!
Nie wiem po co koleś wchodził do wody... Ryba to Amur. Legendarnie silna ryba. Nigdy w życiu by jej nie utrzymał w rękach i albo się ma "podbierak" albo nie wiem o cho chodziło tym gościom no bo doświadczony wędkarz to by nie wchodził po nią do wody bo jedynie cyrk będzie.