Przy ilości kasy, którą Musk przewalił czy w SpaceX czy w Tesli, to jedna rakieta w tą czy tamtą nie robi dzisiaj różnicy. Polecam jego biografię - książka spora, a czyta się jak powieść sensacyjną.
Generalnie wielki szacun dla kolesia za przedsiębiorczość, bo większość zesrałaby się ze strachu przy procencie niepowodzeń, które on miał. Pozostaje mieć nadzieję, że uda mu się w życiu zbliżyć do swojego celu, którym jest podróż człowieka na Marsa.
wypadki i awarie przy starcie rakiety są bardzo częste i to mnie zawsze zastanawia, bo niby lata planów, przygotować, miliardy dolarów,wszystko dopięte na ostatni guzik, a i tak zawsze coś jebnie