Te rady powyżej... Ech, k***a... Zapamiętajcie raz na zawsze. Poddusza się i nieprzytomnego holuje do brzegu. Znałem specjalistę, takiego miśka pół tony i dwa metry w bicepsie, co to twierdził, że trzeba znokautować. Poszedł na dno razem z ratowanym, gdy chciał to zrobić.
Jak można stać bezczynnie, drzeć ryj i nie robić NIC k***a by kogoś uratować. Szkoda obydwu :/
Ja bym mógł. Nie jestem idiotą, by chcieć poświęcić własne życia, dla życia jakieś nieznanego mi, losowego człowieka.
Ale jeśli lubisz spełniać swój "moralny obowiązek" i zostać bohaterem to droga wolna, ale nie wymagaj od wszystkich takiego debilizmu. Mógłbym ewentualnie zareagować, gdyby chodziło o jakieś dziecko, albo jeśli nie groziłaby MI przy pomocy śmierć, ale tylko w tych dwóch przypadkach.
Nie znam się ale to musiała być jakaś tama albo coś w tym stylu i woda musiała ich zaciągać na dno bo to nie wyglądało jakby opadli z sil, bo każdy kto umie pływać umie się też unosić na wodzie, a przynajmniej powinien umieć.
Według źródła stało się to na rzece Niagara w miejscu gdzie występują silne prądy a rok temu utonął tam jakiś policjant podczas ćwiczeń.
Komendant czy jakiś tam szeryf zaznaczył, że próba ratowania w klasyczny sposób nie mogła się skonczyć inaczej. A w takich przypadkach należy szukać czegoś co można podać tonącemu.
Negro, którego słychać na nagraniu miał już wskawiać kiedy to jego instynkt zachowawczy podpowiedział mu "jest jeszcze tyle arbuzów do zjedzenia, hamuj piętami" - tym samym nie było trzech topielców tylko dwa.
Ktoś z tam obecnych robi/robił meble z drewna i spodobał mu się akurat ten - utonięty murzyn zaoferował, że może po niego wskoczyć a wyszło jak widać. Tj. nie wyszło.
Przecież podane jest źródło, ale albo się nie chce, albo "mi no ingisz".
Obaj utonęli, mieli linę, ale za krótka. Miejsce przy tamie, więc odwój (czyli wciąga pod wodę i tam trzyma).
W tym samym miejscu podczas treningu utoną ratownik.
polecam:
http://kajak.org.pl/wiedza/bezpieczenstwo/progi-js/
Czy tzw. styl grzbietowy, na plecach - gdyby opanowało się emocje oczywiście podczas takiej akcji i zachowało zimną krew, pomógł by ciemniejszemu panu gdyby wpadł na taki pomysł? Wydaje mi się,że to by było rozwiązanie ale mogę się mylić, niech wypowie się jakiś specjalista, a tych tutaj nie brakuje jak wiadomo
Zwróćcie tylko uwagę na początku nagrania, że mimo zamkniętego zbiornika o małej objętości woda cały czas "faluje". Druga sprawa, że największy kawałek drewna znajduje się akurat na środku, a nie np gdzieś przy brzegu. Jak sobie to poskładacie w całość, to może będziecie w stanie zrozumieć co i dlaczego się stało.
A taki chwyt to trzeba umieć wykonać- w tym wypadku pomoc tylko za pomocą gałęzi, kijów (podawać, nie napie**alać). Nigdy bezpośredniego kontaktu!
Ich ruch w wodzie są. że tak powiem, wsparte alkoholem.