Do moich przedmówców. W zalegalizowaniu marihuany nie chodzi o to jakie ma efekty tylko o wybór! Skoro mogę iść i kupić legalnie fajki, alkohol, których skutki zażywania są bardziej destruktywne to jakiego ch*ja mi ktoś będzie zabraniał używać innej substancji? Jakim k***a prawem ktoś mi ma mówić co mogę, a czego nie mogę sobie palić jeżeli nie robię po tym nikomu krzywdy? Jak będę chciał to se zapalę, a jak nie to będę omijał z daleka. Zrozumcie to!