Pewnego razu wybraliśmy się wraz z innymi studentami na wycieczkę na Słowację. Głównym jej punktem było zwiedzanie pewnej elektrowni wodnej. Jak wiadomo długa wędrówka na mocnym kacu nikomu nie sprawiała przyjemności, toteż kiedy pan przewodnik skończył nas oprowadzać, dla rozluźnienia wdaliśmy się z nim w krótką pogawędkę (mówił on do nas po słowacku a my do niego po polsku):
-wczoraj byliśmy z chłopakami w Liptowskim Mikulaszu, byliśmy w kilku barach, ale zauważyliśmy, że wieczorową porą nie ma na mieście prawie żadnych dziewczyn!
-Prawda, u nas nie ma dziewczyn, wszystkie stąd wyjechały do Bratysławy
-Jak to nie ma dziewczyn, przecież, k***a, wszędzie są!
-Aaaa... to k***y są!
MarcinWrc: chodzi o to, że wszystkie dziewczyny wyjechały, ale k**wy (aka dzi*ki, lach***ągi) są nadal. Po prostu błędnie ten Słowak zinterpretował słowo na k.
MarcinWrc: chodzi o to, że wszystkie dziewczyny wyjechały, ale k**wy (aka dzi*ki, lach***ągi) są nadal. Po prostu błędnie ten Słowak zinterpretował słowo na k.
Za tą j***ną cenzurę, powinieneś dostać co najmniej 2 pkt.