Dla nas zabawne. Ja kiedyś swojego pomocnika za nogawkę złapałem z okrzykiem "BZZZZ!!!", gdy żyrandol montował. Ze strachu zj***ł się z drabiny. Dobrze, że się nie połamał. Tak się kończą głupie żarty. Co do spawania elektrycznego, to na warsztatach szkolnych hitem było podkręcanie amperażu.
To jest tak zwany test spawacza. Spawaj skupiony tigiem rurkę pod 45* podchodzi jakiś plebejczyk i młotem 10kg uderza w stół obok imadła, kupa w ubraniu roboczym murowana.