Puśćcie sobie od 1:03 i słuchajcie samego dźwięku. Jaka jazda. Muzyczka, dz**ki piszczą, i nagle jęk zawodu, przeraźliwy krzyk ostrzegawczy "oh my god", wielki "wybrecht", i piskliwe, wyjebkowe "ouohohoho" na samiuśkim końcu hehe
heh mogłabym mieć takiego bananowca w domu, poprawiałby mi humor. tylko ciekawe czy jest na gwarancji, bo jak ma dwa razy zaj***ć łbem w ścianę i się zepsuć to pie**ole taki interes...