18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Murzyn, ale nie byle jaki. August Agbola O'Brown

tds1974 • 2013-01-02, 11:10
August Agbola O'Brown lub August Agbola Browne (ur. 22 lipca 1895 na terenie dzisiejszej Nigerii, zm. ok. 1976 w Wielkiej Brytanii. Ksywa: "Ali". Muzyk, jedyny czarnoskóry uczestnik powstania warszawskiego. Walczył w Śródmieściu w batalionie "Iwo". Mieszkał w Warszawie przed wojną, ożenił się z Polką i pracował jako dość znany w kręgach artystycznych muzyk jazzowy. Po wojnie przez pewien czas mieszkał jeszcze w Polsce, jednak w połowie lat 50, zniechęcony komunizmem i otaczającą go rzeczywistością wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł w 1976 roku.

Z zawodu był muzykiem jazzowym – perkusistą i pracował w warszawskich lokalach rozrywkowych. Ożenił się z Polką. Miał z nią dwoje dzieci.

https://i.sadistic.pl/pics/c1a22b627dd0.jpg

W Powstaniu należał do oddziału dowodzonego przez kaprala Aleksandra Marcińskiego ps. „Łabędź”. Relację tę potwierdza świadectwo powstańca warszawskiego Jana Radeckiego ps. „Czarny”, który wskazał, że widział czarnoskórego mężczyznę w dowództwie batalionu Iwo przy ul. Marszałkowskiej 74. Ale chciał dzielnie działać podczas konspiracji. Niestety, nie chciano go, a na przeszkodzie stanął jego kolor skóry i nie chodziło o rasizm, a o rozpoznawalność. Nie mniej, pomagał. W czasie okupacji był kolporterem prasy podziemnej, Pomagał ukrywającym się, a utrzymywał się, handlując sprzętem elektrycznym.

Życiorys Agboli to historia człowieka, który uznawał Polskę za swoją drugą ojczyznę i czuł się jej pełnoprawnym obywatelem. Jako dowód podam tylko 3 fakty:

- W czasie obrony Warszawy we wrześniu 1939 zgłosił się na ochotnika do wojska polskiego
- Brał czynny udział w Powstaniu Warszawskim
- Pił wódę jak rasowy Polak (są dowody we wspomnieniach jego znajomych).

https://i.sadistic.pl/pics/0b5e09516194.jpg

Szacun, panie "Ali".

0xFF

2013-01-02, 13:53
@Sawitar "Polskę po wojnie?" Polska zmarła śmiercią tragiczną w 39, nie nazywaj tego wraku Polską.

tds1974

2013-01-02, 14:10
Sawitar napisał/a:

Podnieta taka, że niektórzy by mu obciągnęli jakby żył...



Zachowaj swoje marzenia na wieczór z innym murzynem.

Sawitar napisał/a:

Pomijając to, że nie było ono realizowane w sprawie polskiej (bo powstanie było z góry przegrane i taki był jego sens...), tylko zorganizowane przez służby brytyjskie i sanację z Londynu, aby opóźnić Rosjan i LWP w drodze na Berlin, i to sie udało. Udało się też wykrwawić kilkaset tysięcy polskich cywilów - i to jest właśnie całe powstanie warszawskie.



A kogo obchodzi twoja opinia o Powstaniu? Nie na temat piszesz...

Sawitar napisał/a:

Kiedy inni odbudowywali Polskę po wojnie, budowali infrastrukturę, mieszkania, żeby każdego obywatela jak najszybciej upodmiotowić, to on był zniechęcony otaczającą rzeczywistością... i wyjechał.



Kolejny historyk-mądrala. :roll: W roku, w którym Ali wyjechał, mógł być już po wielu latach odbudowywania stolicy.

Sawitar napisał/a:

Może mu pomnik postawimy?



Jestem jak najbardziej za. Wolę murzyna-bohatera, niż 270-ciu papieży.

mazin

2013-01-02, 14:32
No to dwa fragmenty dla koneserów. Występujący w fabule Murzyn nazywany jest Szuwaksem a także Emilią Czarnomordzik. Czy ktoś z Was wie, jakie było jego prawdziwe (książkowe) nazwisko?

"— No, jadziem dalej... Władek z rodzicami i bracia Piskorskie z Murzynem. ..
— Jak to z Murzynem?
— Zwyczajnie, z czarnym facetem z Afryki.
— Skądżeś pan wziął takiego gościa?
— To również także samo szoferak, u jednego dyrektora na pacardzie jeździ. Za kolegów są z Władkiem i w taki sposób musiałem się zgodzić, żeby go zaprosił.
— No dobrze, ale co pan mu da jeść? Słyszałem, że podobnież Murzyni tylko banany i ludzkie mięso wtrajają.
— To u siebie na puszczy. Na razie zamiarowałem kupić na Kiercelaku małpę i upięć tak jak prosiaka z kaszą, bo podobnież murzyńska religia, w razie nie ma ludzkiego mięsa, małpie pozwala jem spożywać, ale mnie Władzio powiedział, że ten, co tu ma przyjść, pobożny nie jest. Oliwa jest tyż pierwszej klasy, jednem
słowem, umie się w najlepszem towarzystwie znaleźć.

(...)

Taki był początek oblężenia Wojtka i jego oddziału. Własowcy, znajdujący się na dole, naradzali się przez czas dłuższy, co robić. Wreszcie otrzymawszy widocznie niemieckie posiłki, zdecydowali się na nowy atak. Powstańcy ukryci za
załamaniami murów walili do nich gęsto, nie pozwalając żadnemu wychylić nosa.
Ale zabawa ta nie mogła trwać bez końca, amunicja była zbyt drogocenna, żeby ją marnować na ogień zaporowy, należało się zdobyć na natarcie. Wojtek wydobył zza paska granat, odbezpieczył go, skinął na swych ludzi. Ale Maniuś chwycił go za
rękę.
— Panie poruczniku, tu trzeba inaczej, musiem ich wziąć na bombę. Cykorii niemożebnej napędzić!
—Ale jak?
— Za Murzynów się wszyscy zrobiem. Tu są sadze w kominie. Szmaja, maluj sobie mordę. Stasiek także samo. I my z porucznikiem także, a jakże. Szuwaks będzie leciał pierwszy, a my za niem z krzykiem, pomyślą, że pomoc z Ameryki przyszła,
i muszą zdrefić!
Nie było czasu na namysły. Wojtek, idąc za przykładem Kłtajca, umazał sobie dokładnie twarz na czarno. Bracia Piskorscy już byli zamienieni w autentycznych Negrów i po chwili, rzuciwszy na schody dwa granaty, oddział świeżo kreowanych
wojsk amerykańskich ze strasznym wyciem skoczył w dół.
Zaskoczenie było kompletne. Własowcy i Niemcy, ujrzawszy watahę czarnych wojowników, zdrętwieli, dwóch czy trzech rzuciło broń, jeden nawet upadł na kolana. Reszta ratowała się ucieczką. Strzelając z rozpylaczy Murzyni przebili
się przez nich do dziury w murze i wydostali z Zamku.
Mocno ostrzeliwani, kryjąc się między ruinami, dotarli do piwnic prowadzących aż pod Rynek."

tds1974

2013-01-02, 14:37
mazin napisał/a:

No to dwa fragmenty dla koneserów."



Wiecha zna każdy, kto interesuje się stolicą ;)

W numerze „Tajnego detektywa” 29 z 17 lipca 1932 roku, w rubryce „Kto go widział?" można przeczytać:

Cytat:

„Razem z muzyką jazzbandową zalała Europę fala czarnych tancerzy. Nie brakło ich także w Polsce. Na ogół okazało się, że czarna ich skóra kryła niewiele jaśniejsze charaktery.



A w filmie Cafe pod Minogą grał jeszcze inny czarnoskóry

M4rkOPL

2013-01-02, 14:53
Sawitar napisał/a:

Podnieta taka, że niektórzy by mu obciągnęli jakby żył...
Brał udział w powstaniu warszawskim, które dało nam tyle, że zniszczyło nam stolicę. Pomijając to, że nie było ono realizowane w sprawie polskiej (bo powstanie było z góry przegrane i taki był jego sens...), tylko zorganizowane przez służby brytyjskie i sanację z Londynu, aby opóźnić Rosjan i LWP w drodze na Berlin, i to sie udało. Udało się też wykrwawić kilkaset tysięcy polskich cywilów - i to jest właśnie całe powstanie warszawskie.
"jednak w połowie lat 50, zniechęcony komunizmem i otaczającą go rzeczywistością wyjechał do Wielkiej Brytanii"
Tu pokazał prawdziwy patriotyzm. Kiedy inni odbudowywali Polskę po wojnie, budowali infrastrukturę, mieszkania, żeby każdego obywatela jak najszybciej upodmiotowić, to on był zniechęcony otaczającą rzeczywistością... i wyjechał.
Zalać głupią pałę każdy potrafi.
Może mu pomnik postawimy?


Gdybyś żył w ciągłym strachu przed tym czy cie rozstrzelają na łapance, też byś się wk***ił i chciał dokopać przynajmniej jednemu faszyście. Powstanie było po przegranej stronie, ale ludzie czuli się wolno, gdy mogli przynajmniej powalczyć o swój byt. A Pan O'Brown tylko pokazuje, że chciał walczyć o kraj, który dał mu prace, rodzinę i dom. W latach '50 zbiegł, tak jak by zrobił to każdy. Za pewne był przez komuchów dyskryminowany, traktowany z lekceważeniem. Pomnik może by pokazał że polak to nie tylko rasista i nacjonalista ;) . Dziękuje za uwagę.

Sawitar

2013-01-02, 16:11
tds1974 napisał/a:



Zachowaj swoje marzenia na wieczór z innym murzynem.



A kogo obchodzi twoja opinia o Powstaniu? Nie na temat piszesz...



Kolejny historyk-mądrala. :roll: W roku, w którym Ali wyjechał, mógł być już po wielu latach odbudowywania stolicy.



Jestem jak najbardziej za. Wolę murzyna-bohatera, niż 270-ciu papieży.


Wiesz, że to obrażanie ludzi inteligentnych, jeśli wstawia się takie durne tematy na tym portalu. I jeszcze mnie zarzucasz swoje promurzyńskie skłonności...
O powstaniu nie bez powodu pisałem, bo to jest ważne, żeby o takich pseudobohaterach więcej nie pisać, bo co z tego że komuś tam udało się odstrzelić Niemca w z góry przegranej bitwie, jak w zamian za to zgineło kilkaset tysięcy prawdziwych Polaków, a miasto zostało zrównane z ziemią. Czczenie klęsk i głupoty powinno być wymazane z polskiej kultury i wartości patriotycznych, włącznie z ich uczestnikami.

Nie wiem o jaką rzeczywistość dokładnie rozchodziło się czcigodnemu Aliemu. Może mu się nie podobał Pałac Kultury, budowanie fabryk? Albo że nikt nie chciał słuchać jego gównianej muzyki, i uciekł ze strachu przed normalną robotą? Patriota straszny, skoro porzuca kraj, gdy tylko mu uwiera rzeczywistość.

Loaloa

2013-01-02, 18:04
Działo się to na przełomie lat 50 i 60. Amerykanie postanowili wyszkolić "superszpiegów", którzy przerzuceni do ZSRR wtopiliby się w radzieckie społeczeństwo i działaliby tam przez lata zbierając cenne informacje samemu nie będąc nawet podejrzewanym o szpiegostwo. Jednym z pierwszych był John, w Związku radzieckim znany jako Sasza Iwanow. Od małego wychowywany w rodzinie rosyjskich imigrantów, dzięki czemu mówił płynnie po rosyjsku, bez charakterystycznego akcentu. Szkolony przez najlepszych agentów CIA w dywersji, survalu, zbieraniu informacji, myleniu pościgu, zacieraniu śladów, dezinformacji i psychologii stał się jednym z najlepiej przygotowanych agentów. John mówił, zachowywał się, nawet pił wódkę jak prawdziwi Rosjanie. Wreszcie nadsedł ten dzień. John został przerzucony do ZSRR z fałszywymi dyplomami, zaświadczeniami i dokumentami. Cel - zatrudnienie w jednym z ośrodków przygotowujących materiały rozszczepialne i zebranie możliwie największej ilości danych. John wzorowo wykonywał powierzone mu zadania, zyskując przy okazji szczere uznanie radzieckich przełożonych i kolegów. Stał się nie tylko oddanym pracownikiem i komunistą, ale przede wszystkim dobrym kompanej do kielicha i duszą towarzystwa.

Było jednak coś, co psuło spokojny sen Johna. Po osuszeniu kilku butelek jego koledzy ni to żartem, ni to na serio półgębkiem pozwalali sobie na uwagi w stylu: "ej Sasza, ale ty to chyba nie jesteś prawdziwym Rosjaninem". John-sasza trzeźwiał wtedy w mgnieniu oka i oczekiwał wtargnięcia siepaczy z NKWD, którzy zabaliby go na przesłuchanie. Nic takiego jednak nigdy nie nastąpiło, a i koledzy następnego dnia wydawali się nie pamiętać o swoich wątpliwościach co do pochodzenia Saszy. Incydenty te jednak powtarzały się coraz częściej, John korzystając z okazji podczas składania wykradzionych danych poprosił o odesłanie do USA. Kierownictwo komórki CIA wysłuchało jego prośby bojąc się utraty sabilności psychicznej i zdemaskowania agenta, co mogłoby doprowadzić również do ujawnienia pozostałych szpiegów i fiaska całej operacji.

Pomijając szczegóły techniczne załóżmy, że John jest już z powrotem w jednaj z siedzib CIA i zdaje relację oficerowi prowadzącemu. Oficer wypytuje go o powody powrotu. John niezmiennie odpowiada, że podczas różnych okazji spotykał się w powątpiewaniami co do swojej narodowości, koledzy patrząc na niego podejrzliwie mówili: "Sasza, ale ty to chyba nie jesteś prawdziwym Rosjaninem".

Oficer prowadzący po wysłuchaniu relacji Johna westchnął ciężko, zdjął okulary, ukrył twarz w dłoniach i ni to z wyrzutem, ni to z rezygnacją wyszeptał: "Ech z wami, czarnymi to zawsze jakieś kłopoty są".

dth

2013-01-02, 19:37
Jeśli picie wódki jest dla Ciebie oznaką Polskości, to chyba mijamy się trochę w rozumieniu tego słowa.

dlugowieczny

2013-01-02, 20:30
M4rkOPL napisał/a:


Gdybyś żył w ciągłym strachu przed tym czy cie rozstrzelają na łapance, też byś się wk***ił i chciał dokopać przynajmniej jednemu faszyście. Powstanie było po przegranej stronie, ale ludzie czuli się wolno, gdy mogli przynajmniej powalczyć o swój byt. A Pan O'Brown tylko pokazuje, że chciał walczyć o kraj, który dał mu prace, rodzinę i dom. W latach '50 zbiegł, tak jak by zrobił to każdy. Za pewne był przez komuchów dyskryminowany, traktowany z lekceważeniem. Pomnik może by pokazał że polak to nie tylko rasista i nacjonalista ;) . Dziękuje za uwagę.



To trzeba było stanąć na otwartym polu, a nie chować się między zwykłymi ludźmi, którzy prawie całą wojnę przeżyli by zginąć pod sam koniec, przez grupkę pojebańców z ułańską fantazją. Nie mam dla nich za grosz szacunku i nigdy nie będę miał.

tds1974

2013-01-02, 22:22
dth napisał/a:

Jeśli picie wódki jest dla Ciebie oznaką Polskości, to chyba mijamy się trochę w rozumieniu tego słowa.



Jeśli nie picie wódki jest dla ciebie oznaką Polskości, to serdecznie współczuję braku kumpli.

masshacker

2013-01-03, 13:21
tds1974 napisał/a:

Z zawodu był muzykiem jazzowym...



Ze 3 razy czytałem ten fragment i za każdym razem wychodziło mi, że był "murzynkiem jazzowym..." dopiero żona mnie oświeciła