Wulkan St. Helens rozsławiła spektakularna erupcja w niedzielę 18 maja 1980 roku. Była jedną z pierwszych erupcji przewidzianych przez służby wulkanologiczne – poprzedziło ją powstanie wybrzuszenia na północnym stoku i liczne trzęsienia ziemi. Jedno z nich spowodowało osunięcie się całego północnego boku góry, co było największym zarejestrowanym osuwiskiem w historii. Wywołane tym zmniejszenie ciśnienia zapoczątkowało erupcję. Wulkan stracił wówczas 400 m wysokości. Na wieść o przewidywanym wybuchu do Seattle, w stanie Waszyngton, zaczęły ściągać setki wulkanologów i pasjonatów wulkanów z całego świata.
Erupcja wyrzuciła w powietrze prawie jedną trzecią objętości góry i miała siłę około 400 megaton trotylu – 20 tys. razy większą niż pierwsza bomba atomowa, zrzucona na Hiroszimę. Spowodowała też całkowite zniszczenie ponad 600 km² lasu, a kolejnych 300 nieodwracalnie zmieniła. Słup popiołu miał wysokość 18 kilometrów, 800 tys. metrów sześciennych pyłu i popiołu spadło tylko na samo miasto Yakima. Dzięki zainstalowanym instrumentom pomiarowym i badawczym erupcję przewidziano na ponad dwa tygodnie wcześniej, udało się ewakuować prawie całą okolicę i w jednej z największych katastrof naturalnych XX wieku zginęło tylko 57 ludzi, głównie drwali i samotników mieszkających w borach sosnowych niegdyś pokrywających zbocza wulkanu. Zniszczonych zostało 250 domów. Była to najbardziej śmiertelna i kosztowna erupcja wulkanu w historii Stanów Zjednoczonych.
Dziś mija czterdziesta rocznica tego wydarzenia.
17 maja 1980 roku wulkanolog David Johnston siedzi w obozie Coldwater II w pobliżu Mt. St. Helens. O 8:32 następnego ranka Johnston nadał przez radio wiadomość do centrali USGS: „Vancouver, Vancouver, to jest to!” Johnston nie przeżył wybuchu. Coldwater II został później przemianowany na „Johnston Ridge” na cześć Johnstona.
Mount St. Helens, jak wyglądało na dzień przed jego ogromną erupcją, 17 maja 1980 r. Obserwatorium wulkanów USGS Cascades
Widziałam dokument o tym wydarzeniu, spektakularny wybuch, w ciągu sekund ogromna część góry po prostu przestała istnieć. Sama chciałabym to na żywo zobaczyć.
Widziałam dokument o tym wydarzeniu, spektakularny wybuch, w ciągu sekund ogromna część góry po prostu przestała istnieć. Sama chciałabym to na żywo zobaczyć.
A ja nie, bo byłaby to ostania rzecz, jaką bym zobaczył
"Piętnastoletni Heidi Havens całuje 16-letniego Allen'a Troup'a, gdy przygotowuje się do wejścia do autobusu Spokane City, 27 maja 1980 r. Mieszkańcy Spokane musieli nosić maski na twarz przez kilka dni po wybuchu z powodu możliwych zagrożeń dla zdrowia z pyłu wulkanicznego rozpylonego na tym obszarze"
Tak oficjalnie w latach 80 bez lgbtqwertyrtvagd?
Chciałem napisać, że jedno piwo za ten materiał, to za mało, ale inni już mnie ubiegli.
Z podobnej tematyki: na Atlantyku tyka bomba zegarowa w postaci Wysp Kanaryjskich ( piszę ogólnie, bo nie pamiętam, o którą chodziło ). Jest tam uskok, przez który w razie trzęsienia ziemi/wybuchu wulkanu może zjechać sporym fragmentem wyspy do oceanu -> tsunami, zagrażające Nowemu Jorkowi.
A ja nie, bo byłaby to ostania rzecz, jaką bym zobaczył
Hmmm zawsze można się ustawić w odpowiedniej odległości od czegoś takiego, skoro nagranie było robione z daleka i trafiło do filmu dokumentalnego, tzn. że było robione z bezpiecznego miejsca