Napisali kolesie, którzy potem w domu zjedzą parówki, pasztet lub kiełbasę niewiadomego pochodzenia. Albo inną mielonkę, w której jest wszystko ze zwierzęcia (pewnie owady też się trafią).
Wynalazki takie jak mielonka czy pasztet są dla mnie z definicji niejadalne.
Kiełbaska, parówka - bardzo rzadko, a jeżeli już to lepsza gatunkowo.
Zupełnie szczerze - w moim domowym budżecie żarcie jest najbardziej znaczącą pozycją i to nie ze względu na ilość.
Jak patrzę co ludzie do koszyków w marketach wkładają to faktycznie, równie dobrze mogliby wpie**alać kotlety z komarów.