Ja ze wsi nie jestem (no dobra Raszyn to formalnie "wieś" ), ale kiedyś mojej żonie zdechła tak krowa, nawpierdzielała się ponoć mokrej trawy i rozerwało ją od zewnątrz. Znaleźli ją w pobliżu rzeki dosłownie jakby dynamit pożarła. Niby cztery żołądki, a trochę wody i do piachu.