Gestem głowy wskazał przechodzących właśnie przed maską mustanga dwóch murzynów w słomkowych kapeluszach. Szli kołyszącym się krokiem, jakby byli na estradzie podczas konkursu tańca, a nie na skrzyżowaniu ulic. Stanęli przed maską samochodu, zagradzając drogę i zaśmiewając się. Traktowali maskę mustanga jak bęben, wybijając na niej pięściami rytm samby. Na wściekłe trąbienie obaj odwrócili się plecami do Juniora i wypięli tyłki, obleczone w postrzępione dżinsy. Klepali się po pośladkach, rycząc ze śmiechu.
– Zaraz im zrobię z dupy garaż! – rzucił September junior przez zaciśnięte zęby.– Te „Czarne Pantery” trzeba z powrotem zapędzić na drzewo! Za wcześnie z niego zleźli!
– Jesteś rasistą? – zdziwiła się Ania.
– Łatwo nie być rasistą komuś, kto jest tu gościem. Żyć z czarneckimi przez płot to nie do wytrzymania!
Czy tylko ja tutaj widzę czarną kobietę, prawdopodobnie bezdomną i dziadka który ją wyrzucił z ośrodka dla bezdomnych weteranów i gdy podeszła z powrotem do drzwi, to została kopnięta? Widziałem, że go opluła, ale nie słyszałem ich rozmowy, a prawda jest taka, że w latach świetności dziadka, czarnych traktowano jak gorszych i nie zdziwił bym się gdyby nie przebierał w słowach. Nie bronię czarnej, ale dla mnie film zwyczajnie nie ciekawy z racji braku dźwięku.