Ostatnio mój dzieciak pizgnął w zajebiście wysoki krawężnik rowerem. wiedziałem, że to się zdarzy ale pozwoliłem mu na to..Niech wie co to bul.
Jest wśród nas debil, który uważa, że najlepszą pomocą dla dziecka, które doznało urazu, jest podnoszenie go, przytulanie i trząchanie nim. Sądzę, że może być widoczny na tym nagraniu:
Nieupilnowanie dziecka się zdarza. Tak naprawdę nie da się tego uniknąć na 100%. Natomiast to jebnięcie na ziemię przejechanym chłopcem i biegnięcie za busem to już Mistrzostwo Świata Bezmózgów.
Panie komorowski niech pana dzieciak wydrukuje pana komentarz i zaniesie go polonistce. Niech polonistka tez wie co to ból.
Niewatpliwie jest wsrod nas tez leon zawodowiec, ktory w przypadku - wypadku swojego dziecka zachowa sie jak dyspozytor 112 i spokojnym glosem zada dziecku kilka kontrolnych pytan, pozniej sprawdzi podstawowe funkcje zyciowe, wszystkim gapiom kaze sie rozejsc by dac dziecku oddychac, nastepnie bezblednie oceni stan poszkodowanego dziecka i w zaleznosi od obrazen, zostawi dziecko w pozycji bocznej ustalonej lub zostawi na chodniku, ulicy, ziemi, nastepnie zabezpieczy teren i bedzie czekac na przyjazd karetki. Byc moze beda to ostatnie chwile konajacego dziecka ale ojciec zamiast przytulic i pocieszyc dziecko, naklamac mu, ze wszystko bedzie ok, bedzie w tym czasie zbierac dane kontaktowe swiadkow. Dziecka nie dotknie bo moze istniec podejrzenie uszkodzenia kregoslupa itd.
Nie pochwalam trzepania dzieckiem i biegow za uciekajacym samochodem ale zycie to nie film szkoleniowy BHP. Nie probujcie zrozumiec matki, ktora chce uratowac dziecko golymi rekami z pozaru - zamiast szukac zaroodpornych rekawic. Ludzie w desperacji robia rozne glupoty i nie zawsze zachowuja sie jak ratownik medyczny. Oczywiscie profesjonalna pomoc jest wskazana i ruszanie z ziemi niepowinno miec miejsca ale ciekawy jestem ile z was by zostawilo wijace sie z bolu swoje dziecko... :/
Panie komorowski niech pana dzieciak wydrukuje pana komentarz i zaniesie go polonistce. Niech polonistka tez wie co to ból.
Niewatpliwie jest wsrod nas tez leon zawodowiec, ktory w przypadku - wypadku swojego dziecka zachowa sie jak dyspozytor 112 i spokojnym glosem zada dziecku kilka kontrolnych pytan, pozniej sprawdzi podstawowe funkcje zyciowe, wszystkim gapiom kaze sie rozejsc by dac dziecku oddychac, nastepnie bezblednie oceni stan poszkodowanego dziecka i w zaleznosi od obrazen, zostawi dziecko w pozycji bocznej ustalonej lub zostawi na chodniku, ulicy, ziemi, nastepnie zabezpieczy teren i bedzie czekac na przyjazd karetki. Byc moze beda to ostatnie chwile konajacego dziecka ale ojciec zamiast przytulic i pocieszyc dziecko, naklamac mu, ze wszystko bedzie ok, bedzie w tym czasie zbierac dane kontaktowe swiadkow. Dziecka nie dotknie bo moze istniec podejrzenie uszkodzenia kregoslupa itd.
Nie pochwalam trzepania dzieckiem i biegow za uciekajacym samochodem ale zycie to nie film szkoleniowy BHP. Nie probujcie zrozumiec matki, ktora chce uratowac dziecko golymi rekami z pozaru - zamiast szukac zaroodpornych rekawic. Ludzie w desperacji robia rozne glupoty i nie zawsze zachowuja sie jak ratownik medyczny. Oczywiscie profesjonalna pomoc jest wskazana i ruszanie z ziemi niepowinno miec miejsca ale ciekawy jestem ile z was by zostawilo wijace sie z bolu swoje dziecko... :/