Byłem wczoraj z bratem na tej słynnej prywatce z kucami, znajomymi mojego
brata debila. Nimby nic, wiadomo, kuce z małych wiosek, piffko i dowc**asy co
tam na kwejku było albo na innym wykopku. Trochę wk***iłem się, bo w
pewnym momencie, gdy jeden seba zaczął gadać o tym, że może się dostać
teraz szybciej do swojej mamełe i tatełe, bo są teraz nowe pociągi i droga nowa
ze środków z UE. Mówię mu "ty wiesz, że to wszytko jest z haraczu ściąganego
przez akcyzę i podatek dochodowy?", a seba się śmieje i mówi mi "przecież to z
unii jest". Ale się wk***iłem, wziąłem ręką wypie**oliłem stół na bok, te całe
piffka się debilom powylewały, rzuciłem mu się do gardła, chwyciłem go za
koszulę i krzyczę do niego "ty wiesz k***a, co to jest podatek dochodowy i jak
on wpływa na dystrybucję kapitału w społeczeństwie?", a ten debil astmatyk
zaczął się dusić k***a ze strachu. Wziąłem i jebnąłem nim o podłogę, a do seb
krzyczę "co k***a j***ne lewackie k***y? wy byście murzyńskie knagi
obciągnęli, byle by tylko wam euro parę dać". Wtedy wbiegła jego babcia i
krzyczy "Won syjonisto do Izraela", a ja się odwracam i mówię jej "poglądy
ekonomiczne są niezależne od wyznania, rasy czy nacji, są one pochodną tego,
jaki tym człowieka sobą reprezentujemy". Ta pobiegła do przedpokoju i wzięła
słoik i krzyczała "ty sk***ysynu, masz wodą święconą, będziesz mi tu Polskę
niszczył". A ja się jej nadstawiam i mówię "religia to opium dla ludu". Wyszedłem
zostawiając j***nego astmatyka, babkę lewaczkę i resztę zjebów. Wychodząc
jebłem drzwiami i krzyknąłem "wy j***ne lewacki, nic wam się ode mnie nie
należy nic, oddajcie moje podatki lepiej k***a". tak krzyknąłem. I poszedłem.