Ruskie to jednak dziwny naród. Dla sierściucha sciągają sprzet i ludzi, a jak na ulicy dostawczak ropie**oli dzieciaka na 15 metrów to nawet nie reagują.
Ruskie to jednak dziwny naród. Dla sierściucha sciągają sprzet i ludzi, a jak na ulicy dostawczak ropie**oli dzieciaka na 15 metrów to nawet nie reagują.
Widać, nie są tak głupi jak by się mogło zdawać. Chodzi mi oczywiście o to że nie reagują na rozj***nego dzieciaka.
Kiedyś u klientki na 9 piętrze widzę siatkę w oknach.
Na moje zdziwienie odpowiedziała, że wcześniej nie było i znajomi uchylili okno. I kotek wypadł...
Ja na to "przecież kot zawsze spada na 4 łapy"
Za czasów gówniaka miała miejsce u mnie pod blokiem podobna sytuacja. Kot wszedł na drzewo i dwa dni nie mógł zejść. Drugiego dnia ktoś mnie w końcu namówił i wlazłem na to drzewo, żeby go ściągnąć. Morda i ręce podrapane, kocur sru w koc jak na filmie, po czym zrywka z koca i na drugie drzewo. Nie wiem jak i kiedy zlazł, ale ja już za j***nymi sierściuchami po drzewach więcej nie chodziłem.
Ja za gówniaka też ściagałem sąsiadce kotkę, wiadomo jak to przy takich akcjach cała morda i ręce podrapane, oko mi prawie wydłubała ale ok, sasiadka zadowolona "najważniejsze, żeś życie kotce uratował, Pan Buk Ci w niebie wynagrodzi!". A 3 miesiące później kotka się okociła to sąsiadka cały miot utopiła w beczce to "najważniejsze żeby życia ratować" zabrzmiało mi wtedy w uszach jak dzwon, od tego momentu już nie pomagam sierściuchom bo koty to wyjątkowo durne zwierzęta a kociary jeszcze gorsze!
Zszedł by sam, jakby tylko mu dupę z głodu ścisnęło. Jakaś Grażyna się musiała mocno wczuć i zadzwonić po platformę... Mam nadzieję, że kot już jej stylowo wydrapał oczy.