I to są wczasy z winkiem na stole, a nie z parawanami nad Bałtykiem
stolik z "dekatlona" za stówkę, pod stolikiem młotek i saperka zatem albo pod namiotem albo z przyczepą. I dlatego oni jeżdżą "do ciepłych krajów" a my za ten sam hajs nad lodowaty Bałtyk z kapryśną pogodą bo trzeba focie z cyklu je*ać biedę na fejsa wrzucić że luksusy lepsze jak w domu (choć w realu standard rodem z obozów harcerskich 30 lat temu)