Zacznę od początku: Jakieś 2 miesiące temu ktoś podj***ł mi spod sklepu rower. Trochę rozpaczałem bo był całkiem w pytkę, niedawno kupiony i szkoda mi było, że go straciłem przez wypad po browar. Sprawdzałem co jakiś czas aukcje i ogłoszenia na necie z nadzieją, że go znajdę. Szwagier raz miał koleżankę, co znalazła swój skradziony rower w ogłoszeniu, umówiła się na obejrzenie - poprosiła o jazdę próbną i po prostu odjechała. Niestety cwaniaczek go nigdzie nie wystawiał.
Minął jakiś czas, jadąc do pracy (około 9-10 dni temu) zauważyłem taki sam rower jak mój przypięty do bramy pod kamienicą. Zaciekawiony zatrzymałem się, podszedłem obejrzeć - to mój. Poznałem go po zarysowaniu na hamulcu - raz się na tym rowerze ostro wyj***łem, i na prawej klamce było takie charakterystyczne zadrapanie, które często "smyrałem". Przyczepiony był za ramę kurewsko grubą zapinką, taką w kształcie "U", szlifierką bym tego nie zjechał. Na początku nie wiedziałem co zrobić, przecież nie będę pukał do wszystkich i pytał czyj to rower. Odpiąć też go jak nie miałem, jedynie mógłbym koła odkręcić... Do roboty też trzeba jechać, więc postanowiłem skoczyć samochodem niedaleko do sklepu motoryzacyjnego. Wbijam, są podobne zapinki po 5 dyszek do motocykli. Kupiłem jedną, przynajmniej sobie dziad j***ny nie pojeździ. Wróciłem, zapiąłem, pojechałem do roboty.
Wracając z pracy obczaiłem czy kogoś tam nie ma - pusto, przez następne dni również. Minął weekend, w poniedziałek przed pracą podjechałem zobaczyć czy mi czasem ktoś roweru nie rozebrał. Podchodzę go obejrzeć, a tam rower podpięty tylko moją zapinką. Złodziejaszek wiedział, że nic nie poradzi to pewnie odpiął zapinkę i poszedł na łowy. Skoczyłem do samochodu po kluczyk, odpiałem i przestawiłem rower, a po robocie go odebrałem.
też mi wyczyn . Co prawda rower odzyskałeś ale ten śmieć chodzi wolno. Wiem że jp itp. ale może warto było zawiadomić psy żeby powarowały przy rowerze i przycięły gnoja
Panie i Panowie,
jesteśmy na sadisticu, a Wy mu gratulujecie, zamiast się do czegoś przypie**olić.. Skoro nie chcecie to ja wezmę to na siebie.
Wreszcie masz zabezpieczenie do roweru. Potrzeba było, żeby Ci 2 razy zaj***li, a i tak kupiłeś ją po to żeby wk***ić złodzieja, a nie z myślą o zabezpieczeniu przed kradzieżą. Następnym razem użyj tego u-locka... mózgu też.
Dlatego takie kradzieże trzeba zgłaszać. Zadzwoniłbyś po policję i ona by Ci go odpięła, zwróciła a tak (domniemany) złodziejaszek ma czyste konto i nikt nie pomyśli o nim złodziej.
ch*ja a nie policja . Jeszcze trzeba udowodnić że to Twój rower a bez numerów seryjnych i dowodu zakupu wg prawa ten rower jest tego typa co mu go zaj***ł. Była taka sytuacja nawet w tv mówili że babka nie mogła odzyskać roweru bo wg policji ten rower jest złodzieja
Właśnie, orientuje się ktoś jak to jest z kradzieżą roweru ? No bo zadzwoniłby że mu ukradli, przyjechała by policja, a wyjdzie ten cwe* i powie, że co on pie**oli to jest jego rower. Jak oni to rozwiązują ?