Z bezpańskimi psami była podobna zabawa, z przywiązywaniem puszki z kamieniami żyłką do jajec. Gdy piesek uciekał to żyłka się bardziej zaciskała. Ubaw niezły.
Bez sensu takie zabawy, pamietam jak kulturalnie dzieci przywiazywały kotu puszkę do ogona, olbo lały kapke danatury na grzbiet i podpalały. Działy sie wtedy kocie cuda. Wiekszość siersciuchów przezywała te zabawy i stawała sie weteranami w swiecie kotów.
Zajebiście się tam bawiliście na Podlasiu. Pisiorkami też się smyraliście? Przecież to takie naturalne i zgodne z "chłopskimi" tradycjami.