, nawet im nie zwaliłeś do sosu? Ale z ciebie frajer
A to to już zupełnie inna historia
Eee...Co to za pomyłka. Ja kiedyś pizzę rozwoziłem. Jeszcze na studiach. I kiedyś było zamówienie w ch*j daleko. Nikt nie chciał jechać, bo się nie opłaca. Wiadomo- pojedziesz a zanim wrócisz inni dostawcy zrobią po 4 zamówienia w tym czasie. Ale była moja kolej, więc musiałem jechać. Ulica numer 22. Zajeżdżam, dzwonię do drzwi 10 razy, na komórkę 10 razy i nic. ch*j.Myślę, ktoś se jaja zrobił i zamówił na fikcyjny adres. Wróciłem, a tamta parka dzwobi do pizzerii, że czeka na pizzę. Tylko że numer ulicy 28 a nie 22! No i szef mi każe jechać jeszcze raz. A ja, że ni ch*ja. To na pewno ktoś se jaja robi i nie pojade i ch*j.
Na to szef, że albo pojadę, albo mogę se zabrać swoją dupę i więcej noe przychodzić. Wtedy pierwszy raz w życiu pomyślałem, że lepiej nie mieć szefa.
Ale pojechałem.
I orwiera mi parka w szlafrokach rozbawiona. Widać że z łóżka dopiero wyszli po ostrym r*chańsku. I mówię co i jak i czemu komórki nie odbierali i czemu zły numer domu? 2 godziny straciłem!
A ta p*zda do mnie ani przepraszam, ani żebym się dołączył, tylko:
- Ach, taka mała pomyłeczka. I dała mi 30 groszy napiwku. Znaczy czekała aż wydam, ale za długo jej było czekać i w końcu odpuściła.
To jest k***a pomyłeczka, a nie jakiś j***ny manekin;
Nie pozdraeiam cię, k***o!