18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info
topic

Karmowski Michał na zawodach

superResident • 2016-05-26, 22:11
Akcja od 0:12 Michał Karmowski na zawodach , wygrał jak zawsze :)

pytolsky

2016-05-27, 20:12
@Velture: to może teraz mi wytłumacz, jaki jest związek ma jakiś konkurs który mi koło ch*ja lata, na drugim końcu ziemi, a moim autem w poniedziałek o 8 rano w korku?

analnyrycerz

2016-05-27, 21:26
jak ja gardzę tymi wysmarowanymi cwe*ami :idzwch*j:

sidian

2016-05-27, 21:45
FrasQs napisał/a:

Pewnie dostał nagrode specjalną :krejzi:



Ta, w konkurencji zespołowej :D

slavek4664

2016-05-27, 22:40
ej no odpie**olcie sie od mojego trenera :D

adamZjeb

2016-05-28, 00:05
Ło k***a, on mówi!

napierdalator13

2016-05-28, 00:33
Trzeba mieć małego żeby w takie gówno się pakować pozdro frajerzy:P

dwakilo

2016-05-28, 01:00
Typowy Karmowski.

~Velture

2016-05-28, 08:06
pytolsky napisał/a:

@Velture: to może teraz mi wytłumacz, jaki jest związek ma jakiś konkurs który mi koło ch*ja lata, na drugim końcu ziemi, a moim autem w poniedziałek o 8 rano w korku?


Ano taki ,że jakbyś wyjechał godzinę wcześniej to nie stałbyś w korku :amused:

CYPRIAN

2016-05-28, 16:06
k***a ale wióry


wyrcool

2016-05-28, 23:15
Brawo dla gościa. Zrobił dużo.

elilu

2016-05-29, 21:53
Toolpa napisał/a:

Może się nie znam, ale czy to nie jest wypaczenie idei kulturystyki? k***a niedługo miss piękności będą wygrywać pasztety z downem...



Na jakiej ty k***a podstawie porównujesz kulturystę z modelką? Do kulturystyki potrzeba mięśni, a to może mieć każdy, nawet wojownik 21-go chromosomu, i żeby nie było, że nie zrozumiałem co miałeś na myśli - najwyraźniej nagroda mu się należała.

hide999

2016-06-02, 23:03
Opowiem wam jak przed laty mieszkałem w Gdańsku i trenowałem w siłowni "u Leszka".
Siłownia w miejscu poj***nym magazynie nieopodal portu, typowa kuźnia, żadnych pedalskich maszyn, tylko sztangi i ciężar.
Zima kiepskie ogrzewanie, latem smród od ryb. no cóż takie były uroki treningu na przełomie tysiąclecia.
Jedyne dobre było to ze były łańcuchy do treningu. Dobra ale odbiegam od tematu, chodziły tam największe byki z okolicy,
część z nich pracowała na stoczni inni na bramkach w Sopocie, ja tam bylem młody szczylek ale tez tam chodziłem.
chłopaki ostro bombkowali żarli mete na potęgę, teścia tez walili do oporu. Jednak była to masa typu knur, a nie żyła.
W końcu jeden z nich się wyłamał ze schematu, powiedział ze ile można żreć jak świnia i wyglądać jak świnia,
ze wcale mu taka masa nie pozwala wyrywać sikoreczek w Sopocie (on należał do bramkarzy).
oczywiście chłopaki go na początku wyśmiali (pieszczotliwie wołali na niego michok albo karma) mówili ze chyba mu za bardzo w dekiel przygrzało na bramce i ze po prostu pie**oli głupoty,
ze jak pojedzie do Mielna to i tak ma bankowe "j***nie", odbiegając, wtedy rządziły czasy wixy i styl napakowanego karka z kietą na łapie i świńskim łańcuchem na szyi pozwalał zbajerować jakąś blond maniure,
dobra wracam do meritum, no ale "karma" miał w to wywalone i dążył do swojego. z dnia na dzień odstawił potreningowe piwko na zakwasy, już nie stołował się w kfc (zawsze lubił brać sałatkę), a dawki mety z 50ed zwiększył do 100ed. robiliśmy zakłady ile michok tak wytrzyma, ludzie stawiali 2 tygodnie, inni miesiąc itd. ja bylem cwańszy i się pytam,
- Michał ile chcesz tak na tej zielenice pociągnąć? a on na to:
- 100% albo nic!!!
Ja mowie na to: spoko ty sportowy świrze, i na zakładzie dałem mu pól roku.
Minął miesiąc drugi trzeci, pól roku rok... michok zaczął wyglądać coraz lepiej, klata nabrała kształtu,
bary jak arbuzy, i nie zamierzał przestać. wszyscy się zdziwili, jak ta forma pozwoliła mu wyrwać maniurke asie (dobra szprycha była).
No i ludzie zaczęli się przekonywać do jego teorii, nawet już nikt się nie śmiał gdy wykrzykiwał swoje "all dej trejning, all tajm fitness" albo "każdy sportowy świr ma w żyłach teścia wir",
razem z Leszkiem walnęliśmy farba napis nad lustrem "100% albo nic" swoja droga ta nazwę 100% podj***ła nam jakaś dzieciarnia, która uważała ze robi rap...
no ale dobra minął jakiś czas Michał stal się miejscowym guru 50 w łapie na żyle w pasie miał setkę, a w klacie ze 150,
sam awansował w Vanessie na kierownika bramkarzy i mógł więcej trenować (wtedy mnie zaciągnął na bramkę) był tak pewny siebie ze gdybym mu rzucił wyzwanie na bank by go nie odrzucił.
Była wakacyjna noc, cieplutko, na niebie gwiazdy i przyjechała ekipa (jak się później okazało ekipa z Łodzi).
Oczywiście były to karki i jako ze trochę szaleli musieliśmy interweniować, nie dawaliśmy rady wiec karma musiał osobiście wkroczyć do akcji.
W tej całej szamotaninie, michoka wypatrzył guru ekipy z Łodzi, nagle cisza, ekipa z lodzi odpuszcza my tez.
Dochodzi do rozmowy, koleś z lodzi rzuca wyzwanie Michałowi, a jak już wcześniej wspomniałem był ostro nafaszerowany anabolikami wiec jedyne co powiedział "młody ganiaj po ławkę i hankle",
no to tez poleciałem na zaplecze ale mowie se "k***a w klubie ławka i sztanga? no ni ch*ja", ale była na magazynie jakaś j***na kotwica, pieruńsko ciężka, wiec wracam do szefa i mowie nie ma hankli jest kotwica jebitnie ciężka,
a on "dawaj 100% albo nic, pokażemy im co to znaczy sport!". Wziąłem chłopaków i polecieliśmy po nią.
Namordowaliśmy się zęby to przytachać ale jakoś daliśmy rade. Patrzymy, a karma kładzie się na granitowa ladę.
Wszyscy oczy wy****i na wierzch, a on:
- chodź Amelka do tatusia!
- DAWAĆ MI JĄ k***A
Czemu on krzyknął Amelka na kotwice do dzisiaj nie wiem...
No ale dobra jako ze my miejscowi jako pierwszy miał wypie**alać ciężar .
Jakoś ja mu podaliśmy no i zaczął.
1...
2...
zaczyna stękać, ale poszło
3 powtórzenie...
czwwwa...i nagle trach, coś jebło jakby piorun w klub nam strzelił, miochoka przygniotło i żeśmy musieli ściągać to z niego.
Ten wyje ale nie z bolu!
- k***A NIE DOKOŃCZYŁEM SERII! ALBO 100 PROCENT ALBO NIC!
Ściąga koszulkę, a tam cala sina, jak się później okazało zerwal se klatke.
Chłopaki z lodzi jak to zobaczyli okazali szacunek, podali grabę i się rozeszli, do konca nocy bylo juz spokojnie.
Tylko michok jakis taki nabuzowany był ze przegrał ten pojedynek, mówił ze jak coś zaczyna to to kończy i ze tanio skore sprzedał.
Już nie chciałem tej nocy drążyć tematu dlaczego kotwice nazwał Amelka.
No ale w każdym razie po tym wypadku chłopina się załamał, już tak ostro nie trenował, co prawda wygrał jakieś tam zawody, ale przez to ze umiejętnie pozował i ze zerwanej klaty nikt nie widział. Michała jako szefa dobrze wspominam, potem nasze drogi się rozeszły jak wyjechałem na wyspy, a on nadal siedział w Gdańsku, dopiero sobie o nim przypomniałem jak wróciłem do polski na wakacje i telewizja tvn emitowała program z Michałem ze chce se klatkę naprawić. i tak mi się przypomniało, zacząłem o nim czytać, no i okazało się ze założył własną siłownie "all time fitness" a córkę nazwał Amelia...