k***a widzę te filmiki i muszę sie wyżalić... zajmuję sie zarobkowo filmowaniem, praktycznie wożę z sobą od jakiegoś czasu niebanalnego panasonica AGUX90, kamera wciaż pod ręką i co? i k***a nic... nic mi sie na trasie czy podczas filmowania nie zdarza co można by utrwalić w jakosci przekraczającej sadolowe playery... a jakiś ciecie z och*jałemi smartszajsami wygrywają nagrania życia... to k***a trzaba mieć normalnego pecha...
No i tu pojawia się mój argument, czemu nigdy nie wlazłem nigdzie, jak te typki co chodzą po budynkach /kominach/słupach, czy czemu się nie wychylam nad przepaścią, zapierając o barierki. Za ch*ja nie mam zaufania do wytrzymałość tego wszystkiego.
Mam taką teorię do tych wszystkich skoczków budynkowych czy mostowych. Skaczą przez jakiś dramat, traumę czy problem któremu nie mogą sprostać. Wydaje mi się, ze w sekundzie w której ich stopy odrywają się od podłoża i zaczynają lot - ich mózgi spinają się i w jednej chwili znajdują rozwiązania na wszystkie problemy. Pozostaje tylko bezpiecznie wylądować.
Lobo24 żart powtórzony milion razy przestaje być śmieszny. A dwa, ludzie skaczą zwykle nie przez jakiś jeden czy dwa konkretne problemy, tylko przez depresję. Depresję która jest ciągłym stanem, chorobą. To nie jest problem, który można od tak rozwiązać. Mogę się założyć, że większość skoczków w momencie lotu odczuwa ulgę, bo wiedzą, że kończy się ich cierpienie. Pomijamy to oczywiście ten odsetek desperatów którzy faktycznie skaczą bo są głupi, bo sami nie wiedzą co mają zrobić i w przypływie emocji podejmą się czegoś takiego. Jednak to jest margines skoczków. I z tym marginesem może być tak jak piszesz. j***ć margines!