mnie na basenie kiedyś na łeb ktoś skoczył, na szczęście z brzegu. Jak odzyskałem przytomność przewieziono mnie do szpitala. Diagnoza - uszkodzenie kręgów szyjnych z naruszeniem rdzenia kręgowego, czasowy paraliż lewej strony ciała oraz czasowa utrata pamięci krótkotrwałej. Paraliż przez prawie 2h od odzyskania przytomności na basenie, pamięć wróciła następnego dnia (nie pamiętałem prawie całego dnia ze zdarzenia oraz kilku imion i nazwisk kolegów, z którymi byłem na basenie). Po skoku na mój łeb byłem nieprzytomny kilka ładnych minut co pozwoliło mi przezyć "wizję" itp. Odratowął mnie znajomy, który myślał ze sobie jaja robię unosząc się bezwładnie na powierzchni wody głową w dół i dopiero jak nie reagowałem na zawołania oraz szturchania wyciągnęli mnie z wody.
Kręgosłup po kilku misiącach wyleczony, obyło się bez uszkodzeń rdzenia itp. Krąg się zrósł (pęknięcie).
W sumie to już nie pamietam o zdarzeniu, filmik mi przyomniał stąd piwo
Sam uwielbiam wodę. Skoki, piruety, fiflaki, to najprzyjemniejsza część spędzania czasu nad jeziorami itp. Teraz już tak mam, że 10 razy się zastanowię zanim zrobię coś z pozoru bezpiecznego. Ten gościu tez mógł zaglądać na tę stronę, to by żył
Ja słyszałem o przypadku, gdzie grupka znajomych na wakacjach, znalazła kameralny staw/jeziorko w jakimś lasku, no i pierwszy kozak chciał pokazać jaki to on nie jest chojrak, no i skoczył na główkę. Szkoda, że nie wiedział, że w dno były powbijane stalowe pręty. Dostał nauczkę i teraz już tak nie skacze, ponoć z wózka nie da się wybić.