Cudze chwalicie, swego nie znacie, a tu wyrósł nam nowy bohater "łopozycji"
Piątkowe przedpołudnie, 31 marca 2017. Centrum Warszawy. Wojciech Czuchnowski niebieskim Volkswagenem Golfem wjeżdża na skrzyżowanie przy Placu Unii Lubelskiej i ul. Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Zatrzymuje auto na czerwonym świetle. W lusterku wstecznym widzi, że na sygnale pędzi w jego stronę kolumna czarnych aut Żandarmerii Wojskowej.
- Widziałem, jak jadąc, niemal spychała z drogi inne samochody. Ponieważ nie były to pojazdy ratujące życie lub jadące z interwencją uznałem, że przekraczają swoje uprawnienia i odmówiłem ustąpienia, zwłaszcza, że wymagałoby to wjechania na przejście dla pieszych, na którym byli ludzie – opowiada Czuchnowski.
Umundurowany żandarm wysyła mu sygnały, by zjechał. Dziennikarz nie ustępuje. Po chwili z samochodu pilotującego uprzywilejowaną kolumnę wyskakuje żołnierz żandarmerii ppor. Bogdan Kuzior. Podbiega do dziennikarza i nakazuje mu, aby przepuścił kolumnę. Między żandarmem a dziennikarzem wywiązuje się ostra wymiana zdań. Górę biorą emocje.
Z ust dziennikarza padają nieparlamentarne słowa pod adresem żandarma. - Nie powinny być do niego skierowane, lecz do polityków, którzy arogancko nadużywają swoich uprawnień – mówi Czuchnowski.
sanitariusze to zjeby,
proste dwuletnie szkolenie, niewymagający egzamin, kilka filmów z netu i przykładów z życia
prostactwo do kwadratu
ale jeśli trafię na takiego w życiu, to za stówkę wyśle parę fotek na sadola
wtedy zróbcie zrzutkę
sanitariusze to zjeby,
proste dwuletnie szkolenie, niewymagający egzamin, kilka filmów z netu i przykładów z życia
prostactwo do kwadratu
Jeśli kiedyś dostaniesz zawału lub udaru, to życzę ci byś nie trafił na takiego prostaka tylko na mnie. I wtedy umrzesz, bo nie znam zasad pierwszej pomocy i będę udawał, że mam cię za naj***nego.