@up Nie tylko zgasić silnik. Wypadałoby jeszcze zwlec dupsko z siodła, żeby nie generować ładunków elektrostatycznych, a w konsekwencji iskrzenia i zapalenia par benzyny.
To mogło byś wszystko, od zapalonego silnika, przez rozgrzane tarcze hamulcowe, ładunki elektrostatyczne, szluga w ustach, po przyświecanie zapalniczką.
Gość dość rozgarnięty, wyciągnął motocykl z plamy płonącej benzyny, niestety przy odkręconym kurku niewiele to pomogło.
Raz z ciekawości chciałem zobaczyć czy od peta - jak na filmach, podpale benzynę. Pet zgasł za każdym razem. Co więcej, jeździłem pół roku na motocyklu, który miał poprowadzony wężyk odprowadzający nadmiar benzyny z baku prosto na rozgrzany wydech - tak mi to poprowadził andrzej mechanik. Obczaiłem to dopiero pewnego razu po tankowaniu, bo zawsze leje pod korek i trochę tej benzyny sp***ala, a moto było solidnie rozgrzane. Tak czy siak nie odważyłbym się zrobić tego umyślnie, ale nie raz zostałem już przekonany że aby doszło do zapłonu, potrzeba czegoś więcej niż tylko coś rozgrzanego.