No takie realia... Kiedyś za dziecka czekało się na prezenty ... dziś liczymy tylko kasę bo wypada coś kupić bo takie są stereotypy. Problem jest jak mamy mało tej kasy i trzeba się z niej wykrwawić żeby zachować dobre imię dla ludzi których na co dzień chcemy zaj***ć tępym narzędziem.
Mi już nawet nie o kasę chodzi. Po prostu nie wiadomo co komu kupić. Wszyscy wszystko mają. Czekam aż dzieciaki podrosną i pie**olę te mikolajowe szopki. Już lepiej pomóc jakiemuś choremu/biednemu dzieciakowi niż nabijac kabze cwaniakom.
Dlatego ja nie rozumiem wręczania prezentów wśród dorosłych. U mnie w rodzinie nigdy się tego nie praktykowało. Jeśli wpadło ci coś w oko, co jesteś pewien że przyda się osobie obdarowanej i z pewnością ją ucieszy, to możesz to kupić w każdej chwili, zamiast na siłę wymyślać coś z czego nie będzie zadowolona. Co innego z dziećmi ale u dorosłych bez sensu...
Jak się zapie**ala na minimalną to może i się "krwawi" podczas zakupów, ale jak ma się normalny dochód to te 100-200 zł raz na rok na prezenty to nie jest dużo...
Jak się zapie**ala na minimalną to może i się "krwawi" podczas zakupów, ale jak ma się normalny dochód to te 100-200 zł raz na rok na prezenty to nie jest dużo...
Nie ważne ile się zarabia, ważne ile się wydaje, tyle że modą jest kupowanie rzeczy nad stan, czyli zwyczajnie takich na które ludzi nie stać, ale mają jakąś taką środowiskową potrzebę czy z fb czy innego tv.
Mi na dzieciaki nie szkoda i nie muszę sobie od ryja po tych całych świętach odejmować ale to ile kosztują teraz zabawki to jest jakieś k***a kuriozum. Za 50 złotych w takim Smyku to sobie możesz k***a żelki ewentualnie kupić, które też ch*j wie dlaczego tam się sprzedają mimo że w byle markecie dostaniesz je taniej.