Dziś w pracy złapało mnie ciśnienie w dupie jak sam sk***ysyn. No to wybiegam z tego j***nego biura najszybciej jak się da, nie zamykając nawet drzwi, celem wysrania się. Biegnę jak poj***ny do kibla, chcę chwytać już za klamkę, a tu otwierają się drzwi i wychodzi z niego koleżanka z pokoju obok, czerwona na twarzy, z takim jakby grymasem wstydu. Trzeba jeszcze tylko dodać, że zajebista dupa z niej, pragnie mnie bardzo odkąd się poznaliśmy, ale może jeszcze o tym nie wiedzieć. Nieważne. Do rzeczy. Uśmiecham się do niej, ze zrozumieniem, bo widząc niepewność na jej twarzy domyśliłem się co robiła. Mimo, że się domyślałem, to tego co zobaczyłem po wejściu do sracza się nie spodziewałem. W kiblu na wodzie pływało dorodne gówno w kształcie rogala i sraka o konsystencji cieczy dookoła niego, a w powietrzu smród, który mógłby wywołać fazę u niejednego hardkorowego miłośnika fekalii (tym samym obalam mit, dobre dupeczki też srają). Jak bym wtedy odpalił szluga w kiblu to budynek na bank wyleciałby w powietrze. Sytuacja w mojej dupie była na tyle krytyczna, że jeszcze w biegu spuściłem spodnie i zacząłem uwalniać gówno jeszcze będąc podczas czynności siadania na deskę, więc o spłukiwaniu nie było mowy, bo gdybym chciał to zrobić to zesrałbym się w gacie, a z gównem w spodniach trochę nie wypada przyjmować ludzi w biurze, to zbyt ekstrawaganckie. Tego co stało się następnie sam się nie spodziewałem. Kakson był tak twardy, tak duży i napędzany siłą grawitacji i siłą mojego parcia wyleciał z taką prędkością i mocą, że wpadając do kibla wielka fala wody wymieszanej z rzadką sraką koleżanki klasycznie ochlapała mi jaja i trochę kutangę. To prawie jak bym wyr*chał ją w dupę, co nie ziomy? A ja tylko chciałem zatopić kakaowego U-Boota.
Rozumiem parcie na odbyt i te sprawy, ale czy nie można tej sytuacji opisać w sposób cech*jący jednostkę kulturalną i inteligentną?
Np.:
"Dziś w pracy poczułem ogromne ciśnienie jelitowe . No to wybiegam z biura najszybciej jak się da, nie zamykając nawet drzwi, celem wypróżnienia się. Biegnę najszybciej jak się da do toalety, chcę chwytać już za klamkę, a tu otwierają się drzwi i wychodzi z niego koleżanka z pokoju obok, czerwona na twarzy, z takim jakby grymasem wstydu. Trzeba jeszcze tylko dodać, że jest piękną kobietą, pragnie mnie bardzo odkąd się poznaliśmy, ale może jeszcze o tym nie wiedzieć. Nieważne. Do rzeczy. Uśmiecham się do niej, ze zrozumieniem, bo widząc niepewność na jej twarzy domyśliłem się co robiła. Mimo, że się domyślałem, to tego co zobaczyłem po wejściu do kabiny się nie spodziewałem. W muszli klozetowej na wodzie unosił się stolec w kształcie rogala efekt rozwolnienia o konsystencji cieczy dookoła niego, a w powietrzu smród, który mógłby wywołać fazę u niejednego hardkorowego miłośnika fekalii (tym samym obalam mit, piękne kobiety również oddają kał). Jak bym wtedy odpalił papierosa w toalecie to budynek na bank wyleciałby w powietrze. Sytuacja w moim odbycie była na tyle krytyczna, że jeszcze w biegu spuściłem spodnie i zacząłem uwalniać stolec jeszcze będąc podczas czynności siadania na deskę, więc o spłukiwaniu nie było mowy, bo gdybym chciał to zrobić to zabrudziłbym bieliznę, a ze stolcem w spodniach trochę nie wypada przyjmować ludzi w biurze, to zbyt ekstrawaganckie. Tego co stało się następnie sam się nie spodziewałem. Kakson był tak twardy, tak duży i napędzany siłą grawitacji i siłą mojego parcia wyleciał z taką prędkością i mocą, że wpadając do muszli klozetowej wielka fala wody wymieszanej z żadkimi fekaliami koleżanki klasycznie ochlapała mi jądra i trochę penisa. To prawie jak bym odbył z nią stosunek analny, prawda Panie i Panowie? A ja tylko chciałem się wypróżnić.
Z drugiej strony patrząc, obawiam się że moje słowa i tak trafią w próżnię... W końcu autor jest przedstawicielem klasy biurowej (prawdopodobnie na etacie państwowym lub spółki miejskiej) więc tam kultura osobista oraz umiejętność poprawnego wysławiania się nie obowiązuje.
Obstawiam, że to nie było jej, tylko kogoś innego. Ona wyszła na siku, a jak zobaczyła etiopską masakrę w kiblu, to nie wiedziała czy się śmiać czy płakać, że pracuje z takimi syfiarzami. Wyszła podzielić się tą informacją z koleżankami. Generalnie uj***łeś się w gównie jakiegoś obsrańca co spłukać po sobie nie potrafi.
przecież to jest kopia niemal 1:1 z przed 3-4 lat ...
Poza tym śmieszne, że 99% tego typu historyjek kręci się wokół 3 podstawowych rzeczy:
1. pracy w biurze
2. zajebistej dupy z pokoju/biurka obok
3. srania
serio - to już któraś z kolei taka historyjka. Pewnie któraś jest prawdziwa - najpewniej ta, która powstała za pierwszym razem ...gdzieś w USA wiele lat temu.