spójrzmy na to z perspektywy mięsożerców: Na dzisiejszych farmach rośliny od młodości są tłoczone na pierońsko ciasnych polach uprawnych, obsypywane gównem i chemią, tylko po to aby urosły większe. Po czym są bestialsko zabijane, przez wyrwanie z ziemi razem z korzeniami przez zmechanizowaną rzeźnię na kołach. Ich ciała są wrzucane na naczepy, po czym myte i rozwożone do marketów. W marketach ich zwłoki leżą na wystawie, a ludzie oglądają i macają je, patrząc które by im bardziej smakowały. Przecież to jedno wielkie pole zbrodni. Gdyby takie rzeczy robiono upośledzonym ludziom, ludzie zareagowaliby "o żesz k***a, ja pie**olę, ty poj***ny psychopato znęcający się nad roślinami". Więc z jakiej racji rośliny są k***a gorsze od zwierząt.
No tak, a rośliny przecież tlen wytwarzajo i jak je zjemy, to nie będzie czym oddychać. Czym się różni kaczka/kura od psa? Ano tym, że pies przynajmniej zaszczeka/zawarczy jak łysy ch*j będzie chciał nam się wj***ć na chate przez okno w celu dokonania kradzierzy, a taki kaczor potrafi tylko żreć trawke, fruwać i być smacznym do tego. Miliony lat ewolucji z maszyn do zabijania, rasowych morderców (czyt. dinozaurów) zrobiły coś, co jest teraz na dole łańcucha pokarmowego. I to samo stanie się z ludźmi. I myślice, że taka mrówka czy inny przerośnięty robal za miliony lat powie "nie jemy ludzi bo ich to boli"? Wpie**olą nas aż im się szczękoczułki zatrzęsą.