Moze wracał po wygranej w totka i ma wyj***ne na koszty
Wychodzi zatem na to, że wyczerpał mu się limit szczęścia na wygrane, bo gdyby drzewo rosło o metr na lewo dalej, to chyba kwalifikował by się do dwóch prestiżowych nagród - Guinessa i Darwina w kategorii "najkrócej żyjący milioner".