18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Jacek Olter - legenda polskiej sceny jazzowej

Ziombello • 2013-05-15, 09:38
6
Ostatnio było parę filmów o polskich perkusistach na Sadisticu i tak mi się przypomniało... Wrzucam pierwszą część, reszta na YT.

Mgławice

białywęgorz • 2013-05-14, 22:52
247
Od ponad roku interesuje się (i zajmuję amatorsko) astrofotografią. Chciałbym wam przedstawić kilka najładniejszych mgławic (bo zazwyczaj to jest głównym punktem fotografów). Mgławice to obłoki gazu i pyłu międzygwiazdowego, często odpowiednia struktura i zawartość gazów i pyłów powoduje, że nagrzewanie jej przez pobliskie gwiazdy powoduje emitowanie pięknych, różnokolorowych kształtów.

Mgławica Carina, odległa o ok. 7500 lat świetlnych i wielka na ok. 260 lat świetlnych. Jedna z najładniejszych mgławic.



Mgławica Koński Łeb odległa o ok. 1500 lat świetlnych.



Mgławica Motyl odległa o 2500-5000 lat świetlnych.



Mgławica Ślimak oddalona o ok. 700 lat świetlnych i rozciągająca się na 2,5 roku świetlnego



Wielka Mgławica w Orionie oddalona od Ziemi o ok. 1300 lat świetlnych i mająca średnicę ok. 30 lat świetlnych, jako jedyna widoczna w 100% nieuzbrojonym (gołym) okiem.


Jeżeli chcecie więcej to wstawię kolejne zdjęcia, ponad to zapraszam na Facebook'a , gdzie na bieżąco pojawiają się nowe zdjęcia.

Pozdrawiam :)
Ezoteryk • 2013-05-14, 22:56  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (17 piw)
Byłem tam nuda zimno i śmierdzi kupą

Lutz Eigendorf, czyli piłkarskie morderstwo.

Pan_Generał • 2013-05-14, 22:25
4
Bardzo ciekawy artykuł Krzysztofa Stanowskiego


'Na trzech pierwszych miejscach w 2. Bundeslidze są: Hertha Berlin, Eintracht Brunszwik i 1.FC Kaiserslautern. Niewykluczone, a nawet całkiem prawdopodobne, że w komplecie zameldują się od nowego sezonu ligę wyżej. To zdumiewający zbieg okoliczności: trzy kluby z trzech miast, w których w piłkę grał Lutz Eigendorf. Wszystkie mogą awansować w 30. rocznicę jego śmierci. Kim był? Utalentowanym piłkarzem, na którego wydano wyrok śmierci. Eigendorfowi odebrano żonę, dziecko, a na końcu także życie - za to, że ośmielił się zmienić klub. Za operacją stało Stasi, czyli ministerstwo bezpieczeństwa państwowego NRD. Uznałem, że jest to historia warta odświeżenia.

Nakreślmy sytuację.

Lutz Eigendorf - urodzony 16 lipca 1956 roku we wschodnim Berlinie. Zdolny pomocnik, dość szybko trafił do reprezentacji kraju i w debiucie strzelił dwa gole w spotkaniu z Bułgarią. Postawny, czarnowłosy, ma żonę Gabrielę i córkę Sandy. Już w wieku trzynastu lat został zawodnikiem Dynama Berlin, po latach trafił do pierwszej drużyny tego najpotężniejszego wówczas klubu w NRD.

Dynamo Berlin - klub, nad którym patronat objęło Stasi. Przez dziesięć kolejnych lat wygrywał ligę w NRD, chociaż nie zawsze w sportowy sposób. Korupcja, zastraszanie sędziów i zawodników drużyn przeciwnych, doping, podkradanie piłkarzy - to była codzienność. Pieczę nad wszystkim trzymał prezes klubu Erich Mielke.

Erich Mielke - komunista urodzony w 1907 roku w Berlinie, przez ponad 40 lat minister bezpieczeństwa NRD, szef Stasi. Bezwzględny oprawca. Pod koniec życia skazany za dwa udowodnione morderstwa i osadzony w więzieniu. Wyszedł dość szybko, ze względu na zły stan zdrowia. Po NRD krążył dowcip. Erich Honecker mówi: "Zbieram wszystkie dowc**y, jakie krążą na mój temat". A Mielke na to: "To mamy bardzo podobne hobby. Ja zbieram tych, którzy je opowiadają".

W 1979 roku, siedem miesięcy po debiucie w kadrze, 22-letni Eigendorf wraz ze swoim Dynamem Berlin pojechał na towarzyski mecz z 1.FC Kaiserslautern. Berlińczycy przerżnęli dość gładko, 1:4, ale pocieszeniem dla działaczy było to, że nikt nie uciekł i nie wybrał życia w RFN. Do czasu. Podczas powrotu, autokar zatrzymał się na moment w Giessen, gdzie zawodnicy mogli dokonać zakupów. Korzystając z zamieszania, Eigendorf wskoczył do stojącej nieopodal taksówki i wydał komendę: "gaz do dechy!".

Podobnych ucieczek w historii futbolu było wiele, pamiętamy nawet te z udziałem polskich piłkarzy. Jednak takiej - z klubu kontrolowanego przez Stasi - nie było nigdy wcześniej i nigdy później. Erich Mielke, jeden z najpotężniejszych ludzi w NRD, a jednocześnie prezes Dynama, potraktował zuchwałą ucieczkę Eigendorfa jako osobistą hańbę i postanowił, że zrobi wszystko, by się zemścić. A miał ku temu odpowiednie narzędzia. Kilkunastu tajnych agentów Stasi dzień w dzień śledziło piłkarza na terenie RFN. Znali jego przyzwyczajenia, słabości, ulubione miejsca, kolegów czy sąsiadów. Jednocześnie w Berlinie rozpoczęto operację "Róża", która miała doprowadzić do tego, że żona - Gabriela - straci ochotę na dołączenie do męża. Dzień w dzień adorowało ją kilku funkcjonariuszy (ich funkcję nazywano "Romeo"), aż w końcu jednemu - wcześniej bliskiemu przyjacielowi zbiega - udało się rozkochać w sobie porzuconą chwilowo małżonkę. Kobieta, nie wiedząc, że pada ofiarą potwornej manipulacji, zażądała rozwodu, a następnie wyszła za agenta Stasi. "Romeo" z sąsiedztwa adoptował też córkę Lutza Eigendorfa.

To był tylko wstęp, bo Mielke od początku znał ostatnią część planu: ostatecznie rozwiązanie. Jednym słowem - morderstwo.

Do RFN wysłano między innymi Karla-Heinza Felgera, świetnie zapowiadającego się boksera, który znał Eigendorfa ze wspólnych berlińskich biesiad. Kilkadziesiąt lat później, a dokładnie w 2010 roku, Felger będzie biednym i wykolejonym człowiekiem, mieszkającym w Duesseldorfie, w przytułku dla bezdomnych. Pewnego dnia weźmie nóż do ręki, napadnie na sklep i ukradnie 400 euro. Ten fakt oraz wyrok (6,5 roku więzienia) przeszedłby niezauważony przez opinię publiczną, gdyby nie wyznanie: - Byłem informatorem Stasi. Otrzymałem zadanie zabić Lutza Eigendorfa, zaakceptowałem zlecenie, ale się z niego nie wywiązałem.

Jeśli faktycznie ze zlecenia nie wywiązał się Felger (a są co do tego wątpliwości), wywiązał się ktoś inny - świadczą o tym ujawnione akta. Lutz Eigendorf 5 marca 1983 roku - wtedy już był piłkarzem Eintrachtu Brunszwik, do którego trafił za 400 tysięcy marek - wsiadł za kierownicę swojego Alfa Romeo. Droga zakręciła, on pojechał prosto. Władował się prosto w drzewo, a odniesione rany głowy okazały się śmiertelne. Jak wykazały ekspertyzy, 26-letni kierowca był pod silnym wpływem alkoholu.

Są dwie wersje, jak doszło do tego wypadku, obie szokujące.

Pierwsza - Eigendorf został zatrzymany przez agentów Stasi przebranych za patrol drogowy. Ci wstrzyknęli mu do żył dużą dawkę czystego alkoholu, następnie nieprzytomnego posadzili za kierownicą. Do samochodów wsiadł też jeden z agentów i rozpędził auto do odpowiedniej prędkości, by w ostatniej chwili z niego wyskoczyć.

Druga - Eigendorf został porwany. Agent przystawił mu pistolet do głowy i kazał wypić dużą dawkę alkoholu, z domieszką trucizny. Następnie piłkarza puszczono wolno. W panice pobiegł prosto do swojego samochodu i otumaniony ruszył w stronę domu. Gdy zbliżał się do ostrego zakrętu, długimi światłami oślepił go inny funkcjonariusz Stasi. Zawodnik znajdujący się pod wpływem alkoholu i środków odurzających wjechał w drzewo.

Natknąłem się na tę wstrząsającą historię przypadkiem - czytając ostatni numer "Śledczego" - i uznałem, że warta jest rozpowszechnienia. Nietypowy tekst jak na "mój" wtorek, ale mam nadzieję, że ciekawy. Erich Mielke był politycznym i sportowym fanatykiem, a Lutz Eigendorf zwykłym człowiekiem, który pragnął normalnie żyć.

Przypomniała mi się wymiana zdań z Andrzejem Iwanem.
- Andrzej, czy ty jako piłkarz miałeś agenta?
- Agenta? Wokół mnie było mnóstwo agentów!'

http://www.weszlo.com/news/14709-Jak_co_wtorek_Krzysztof_Stanowski
43
Zamek Czocha to z pewnością jedno z najbardziej niesamowitych miejsc w Polsce. Oprócz wielu interesujących historii, które miały miejsce na zamku na przestrzeni wieków, z pewnością najbardziej zagadkowym okresem dziejów zamku jest początek XX wieku, a w szczególności druga wojna światowa. Cały rejon Dolnego Śląska jest wręcz przesycony niemieckimi tajemnicami (wrócę do nich w przyszłości), wystarczy tylko wspomnieć gigantyczny podziemny kompleks ”Riese”, tunele i sztolnie pod zamkiem Książ, relacje o produkcji systemu radarowego FREYA w podziemnej fabryce „Gemma Werke” w Lubaniu, zaginionym pociągu ze skarbami, który w kwietniu 1945 opuścił Wałbrzych kierując się w stronę Książa, ale zniknął bez śladu. To raptem tylko kilka z niezliczonych zagadek dotyczących tego rejonu – wracając do Czochy, czy obiekt bez znaczenia militarnego odwiedzałby wielokrotnie Wernher von Braun w asyście licznych dygnitarzy partyjnych i naukowców? Czy fakt wydobywania uranu i ciężkiej wody w sztolniach w pobliskich Kowarach ma coś wspólnego z wizytami tego zapewne najbardziej znanego niemieckiego naukowca? Czy pogłoski o skarbach zgromadzonych na zamku, nadzorowanych przez ostatniego właściciela obiektu, Ernest Gütschowa, a pochodzących ze splądrowanych przez Niemców polskich muzeach są prawdziwe? O roli samego zamku nie wiadomo praktycznie nic, brak jest jakichkolwiek wiarygodnych dokumentów – zostają więc domysły i poszlaki, często zupełnie absurdalne, a często pobudzające do myślenia. Skupmy się więc na jednym, pozornie nieistotnym zdarzeniu, ale niewątpliwie pasującym aurą tajemniczości do miejsca, którego opisywane wydarzenie dotyczy.

Około 2005 roku jeden z poszukiwaczy skarbów i miłośników tajemnic prowadził skryte poszukiwania w lasach otaczających zamek. Pewnej nocy przeszukując tereny położone nieco na północ od zamku dokonał niezwykle interesującego i jednocześnie zagadkowego odkrycia. Jego wykrywacz metali zasygnalizował znajdujący się w ziemi metalowy obiekt – była to szczelnie zaplombowana metalowa puszka. Jej zawartość stanowiło około 200 maleńkich kryształków.


Pojedynczy kryształek ma około sześciu milimetrów długości i jeden milimetr średnicy, ma kształt walca zaokrąglonego z jednego końca i przeciętego mniej więcej na 1 milimetr od końca.


Aby ujrzeć kryty w kryształku obraz, należy patrzeć na niego w kierunku wskazanym strzałką. Zaokrąglenie oznaczone jako „A” na rysunku pełni rolę soczewki, w punkcie "B" znajduje się mikrofilm o średnicy niecałego milimetra (mimo to mieszczący nawet kilka zdjęć). Do całości doklejony jest kawałek oznaczony "C", mający zapewne za zadanie ochronić mikrofilm przed zniszczeniem. Dostrzeżenie czegokolwiek gołym okiem jest możliwe, ale jedynie w ogólnych zarysach, aby poznać wszystkie szczegóły ukrytych zdjęć wraz z opisem i ewentualnymi dodatkowymi symbolami konieczne jest zastosowanie nawet kilkusetkrotnego powiększenia. Ale to nie jedyna metoda na ujrzenie zdjęć ukrytych w kryształkach – można także przepuścić przez nie wiązkę światła tak, by rzucić obraz na ścianę. Dzięki temu mamy coś w rodzaju miniaturowego rzutnika obrazów, 70 lat temu!
Kto i po co wykonał tego typu kryształki? Istnieje wiele domysłów i teorii, ale jedna z nich wydaje się być dosyć dobrze oparta o wydarzenia mające miejsce w przeszłości. Otóż najprawdopodobniej podczas II wojny światowej na terenie zamku Czocha mieściła się jednostka zajmująca się szkoleniem szyfrantów. Można więc przyjąć za dość sensowne wyjaśnienie, że na zamku szkolono nie tylko szyfrantów, ale również przyszłych szpiegów, a kryształki pełniły rolę szkoleniową lub były swego rodzaju demonstracją nowej na owe czasy technologii, jaką była mikrokropka (wyjaśnienie tego terminu na końcu). Zasadniczy problem tej teorii polega na tym, że wyjaśnia jedną zagadkę, ale jednocześnie stawia nowe pytania, na które odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Po pierwsze, skąd szpiedzy na zamku, skoro nie ma żadnych materiałów, dowodów ani poszlak wskazujących na jakąkolwiek działalność szpiegowską Abwehry w obrębie zamku Czocha? Po drugie kto i gdzie wykonał omawiane kryształki, skoro w czasach drugiej wojny światowej technologia mikrokropki była zaledwie w powijakach, a szczyt swojej popularności osiągnęła dopiero podczas największego natężenia akcji szpiegowskich podczas okresu Zimnej Wojny? Po trzecie, jeśli rzeczywiście przeznaczeniem kryształków była rola szkoleniowa, dlaczego zawierają one zdjęcia z praktycznie całej Europy, a najczęściej fotografowaną miejscowością było Bad Wildungen, w którym zmarł w 1946 ostatni właściciel Czochy, kojarzony z wywiezieniem z zamku ukrytych w nim skarbów, Ernest Gütschow? Po czwarte, co mają oznaczać różnego rodzaju symbole, znajdujące się wyłącznie na zdjęciach obiektów leżących w bezpośrednim pobliżu zamku oraz Gór Sowich? Czy mogą być to zaszyfrowane wskazówki ukrycia tajnych materiałów, bądź skarbów w oparciu o charakterystyczne obiekty terenowe Dolnego Śląska? Na te pytania nie ma odpowiedzi, jak zresztą na większość zadawanych w związku z rolą zamku Czocha podczas drugiej wojny światowej. Jedno jest pewne, Dolny Śląsk był jednym z najbardziej tajemniczych rejonów w Europie podczas wojennej zawieruchy, a zamek Czocha stanowił jeden z kluczowych punktów na ściśle tajnych mapach Dolnego Śląska, które sporządzili Wielcy i najlepsi w europie Niemcy.

Cesarstwo niemieckie i Frankowie - średniowiecze

BrunatnaLisiczka • 2013-05-14, 19:21
19
Pod koniec IV w. rozpoczął się w Europie trwający kilka wieków okres wędrówek ludów. Napływ walczących ze sobą plemion germańskich doprowadził w ciągu stulecia do upadku cesarstwa zachodniorzymskiego [476r: abdykacja Romulusa Augusta; koniec starożytności] (ale nie był to jedyny czynnik decydujący o upadku Rzymu). W V w. na gruzach dawnego imperium zaczęły powstawać królestwa barbarzyńskie.

PAŃSTWO FRANKÓW
Wkrótce po upadku Imperium Rzymskiego największą potęgę wśród germańskich najeźdźców osiągnęli Frankowie. Osiedlili się na terytorium dzisiejszej Belgii i przystąpili do powolnego, lecz systematycznego podboju Galii. Pod koniec V w. ich władca Chlodwig (można się też spotkać z pisownią Klodwig - obie są poprawne) z rodu Merowingów rządził już dużym terytorium w dorzeczach Renu i Sekwany.

--> W 496r. Chlodwig przyjął chrzest w obrządku katolickim, czym zapewnił sobie poparcie duchowieństwa oraz chrześcijan zamieszkujących Galię od czasów rzymskich. Odtąd wojny prowadzone przez Franków przeciwko innym plemionom germańskim mogły uchodzić za walkę z niewiernymi. Większość tych ludów wyznawała bowiem arianizm (Kierunek w teologii chrześcijańskiej zapoczątkowany w Aleksandrii w IVw. przez Ariusza. Podważał on dogmat Trójcy Świętej i zaprzeczał boskiej naturze Chrystusa. W XVI-XVIIw. w Polsce arianizmem nazwano doktrynę religijną tzw. braci polskich), który Kościół katolicki uważał za herezję.

--> Po śmierci Chlodwiga w dynastii Merowingów nie było już tak znakomitych władców. Jego następców ze względu na nieudolne rządy nazywano królami gnuśnymi.

--> Rzeczywistą władzę w państwie Franków sprawowali zarządcy dworu - majordomowie. Pod koniec VII w. urząd ten zaczęli dziedziczyć kolejni przedstawiciele rodu Karolingów. Wprowadzali oni reformy, rozstrzygali spory między poddanymi oraz dowodzili armią. W 732 r. majordom Karol Młot podczas bitwy pod Poitiers pokonał nacierające z południa wojska muzułmańskie. Zwycięstwo to powstrzymało napływ islamu do Europy Zachodniej. W tym czasie Frankowie przystąpili do odzyskiwania zajętych przez Arabów ziem w południowej Francji i na Półwyspie Iberyjskim.

"Bitwa pod Poitiers" została przedstawiona na XIX-wiecznym obarazie Charlesa'a de Steubena


Dzięki zasługom kolejnych majordomów Karolingowie zdobyli silną pozycję w państwie. W tej sytuacji syn Karola Młota, Pepin Krótki, w 751r. odsunął od władzy ostatniego z Merowingów - Childeryka. Papież uznał nowego władcę na tronie frankijskim w zamian za udzielone wsparcie. Pepin bowiem pomógł mu pokonać germański lud Longobardów.

Przez następne 150 lat Karolingowie władali Zachodnią Europą.

--> W 756r. na ziemiach odebranych Germanom zostało utworzone Państwo Kościelne pod rządami papieskimi.

--> Po śmierci Pepina Krótkiego rządy w państwie Franków objął jego syn, nazywany przez potomnych Karolem Wielkim. Władca w krótkim czasie zorganizował silną armię i rozpoczął podbój sąsiednich ziem. Na wschodzie pokonał potężny lud Awarów, zagrażający granicom kraju. Po długich i krwawych walkach podporządkował sobie także germańskie plemiona Sasów i zmusił je do przyjęcia chrześcijaństwa. Na Półwyspie Iberyjskim zaczął natomiast odzyskiwać ziemie, które od prawie 100 lat znajdowały się pod panowaniem muzułmanów. Na prośbę papieża Karol, podobnie jak wcześniej Pepin Krótki, pomógł pokonać ponownie zagrażających Państwu Kościelnemu Longobardów. Do swoich ziem włączył wówczas północną Italię.

--> W 800 r. w Rzymie Karol otrzymał z rąk papieża koronę cesarską. Dzięki temu został uznany za spadkobiercę dawnej potęgi Imperium Rzymskiego, najważniejszego monarchę w średniowiecznej Europie oraz głównego obrońcę Kościoła.

Terytorium państwa Franków 481r.-814r.


PODZIAŁ PAŃSTWA FRANKÓW

W skład imperium Karola Wielkiego wchodziły ziemie zamieszkane przez różne plemiona. Jedność cesarstwu miała zapewnić wspólna religia chrześcijańska, a także silna władza monarchy. Mimo wielu wysiłków Karolowi nie udało się całkowicie zjednoczyć terenów przyłączonych do państwa Franków. Po śmierci cesarza różnice pomiędzy poszczególnymi ludami zamieszkującymi cesarstwo stawały się coraz wyraźniejsze. Ludność zachodniej części kraju, należącego przez setki lat do Imperium Rzymskiego, zachowała tradycję romańską. Natomiast wschodnie regiony zajmowali Germanie, którzy dopiero niedawno przyjęli chrześcijaństwo i łączyli je ze swoimi zwyczajami.

Kolejny władca Franków Ludwik Pobożny nie był tak zdolnym przywódcą jak Karol Wielki. Rozpoczęte spory o władzę doprowadziły do rozbicia cesarstwa.
W 843r na zjeździe w Verdun synowie Ludwika podzielili imperium Karolingów na trzy dzielnice. Z czasem przekształciły się one w odrębne państwa - Francję (otrzymał ją Karol Łysy; tu dynastia Karolingów upadła w Xw.), Niemcy (otrzymał je Ludwik Niemiecki) i Włochy (otrzymał je Lotar, on również otrzymał po ojcu koronę cesarską i tytuł cesarza rzymskoniemieckiego; jego państwo rozpadło się w IX w. na wskutek prowadzonych walk, wtedy również upadła idea korony cesarskiej), których losy potoczyły się w odmienny sposób.

Oto w jaki sposób podzielono państwo Franków.



RZESZA OTTONÓW

--> W 911r. umarł ostatni z potomków Ludwika Niemieckiego. Od tej pory we wschodniej części imperium Karolingów miejscowi możnowładcy sami wybierali króla. Nie był to już jednolity kraj, w którym władca sprawował pełną kontrolę, lecz związek niewielkich księstw niemieckich posiadających znaczną niezależność. W ten sposób powstało państwo nazywane Rzeszą Niemiecką.

--> Sytuacja zmieniła się, gdy w połowie X wieku rządy przekazano Ottonowi, młodemu księciu z dynastii saskiej. Dzięki jemu talentowi przywódczemu monarchia odzyskała dawną świetność. Koronacja Ottona I odbyła się w Akwizgranie, dawnej rezydencji Karola Wielkiego. Po pokonaniu przeciwników wewnątrz kraju oraz odparciu najazdu Węgrów król podporządkował sobie powstające państwo czeskie. Dzięki odniesionym sukcesom Otton I zapragnął władzy nad całym światem chrześcijańskim. W 962r. podbił Włochy, a papież koronował go na cesarza w Bazylice św.Piotra. Akt ten potwierdził pierwszeństwo Ottona I wśród władców Europy Zachodniej, które uznał również cesarz bizantyjski.

--> Po śmierci Ottona I tron objął jego syn Otton II, który bezskutecznie próbował podbić południową część Włoch. Gdy po dziesięcioletnim okresie panowania zmarł, korona przypadła jego synowi Ottonowi III, mającemu wtedy 3 lata. Po kilkunastu latach regencji sprawowanej przez matkę młodego władcy w 995r. Otton II zaczął rządzić samodzielnie. Nawiązując do tradycji karolińskiej, udał się w 1000r. z pielgrzymką do groby Karola Wielkiego. Otton III pragnął, aby jego monarchia stała się potęgą na wzór Imperium Rzymskiego, lecz władca zmarł przedwcześnie w wieku dwudziestu lat.

--> Koronę po Ottonie III objął Henryk II, książę Bawarii. Nowy cesarz powrócił do dawnej polityki podbojów we wschodniej Europie. Wyprawy na ziemie polskie oraz próby krwawego stłumienia powstania we Włoszech bardzo osłabiły Rzeszę. Dopiero następcy Henryka II - Konrad II i Henryk III - przywrócili prestiż cesarskiej koronie. Konrad II, dzięki zwycięstwom w walkach na zachodzie opanował Burgundię, a na wschodzie podporządkował sobie władcę Polski - Mieszka II. Z kolei Henryk III zmusił Węgrów do złożenia hołdu lennego. Zdołał też uzależnić papiestwo od cesarstwa, osadzając na tronie Piotrowym oddanych sobie duchownych niemieckich. Sukces cesarza okazał się jednak nietrwały. Jego następcy musieli toczyć zajadły spór z kolejnymi papieżami o pierwszeństwo w świecie chrześcijańskim.

Czeski bohater, który walczył o Polskę

Pan_Generał • 2013-05-14, 18:36
42
W wieku 95 lat zmarł gen. Zdenek Škarvada, czeski pilot, który podczas drugiej wojny światowej przedostał się do Polski i wspólnie z naszymi lotnikami walczył przeciwko Niemcom. Bohaterskiego pilota pożegnają polskie Siły Powietrzne i Ministerstwo Obrony Narodowej.
Życiorysem gen. Škarvady śmiało można by obdzielić kilka osób. Urodził się w 1917 roku w miejscowości Olešnica. 20 lat później po raz pierwszy usiadł za sterami wojskowego samolotu – służył w 4 Pułku Lotnictwa w Pardubicach. W marcu 1939 roku do Czechosłowacji wkroczyły niemieckie wojska. Przy aprobacie Hitlera Słowacy stworzyli swoje, sprzymierzone z nim państwo, część Czech została wcielona do Rzeszy, z części zaś powstał zależny od Niemców Protektorat Czech i Moraw. Kraj faktycznie przestał istnieć, z czym Škarvada nie mógł się pogodzić. Postanowił przedostać się do Polski.

– Taką decyzję podjęła wówczas spora grupa czeskich pilotów – wyjaśnia dr Grzegorz Śliżewski, historyk, który zajmuje się dziejami polskiego lotnictwa podczas drugiej wojny światowej. – Trafili oni do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 w Dęblinie. A po wybuchu wojny wspólnie z polskim wojskiem walczyli przeciwko Niemcom. Zajmowali się głównie rozpoznaniem – dodaje.
Kilka tygodni później Škarvada wraz z kolegami został internowany przez wkraczającą do Polski Armię Czerwoną. Kiedy został zwolniony z obozu, przez Odessę, Stambuł, Port Said i Bombaj, przedostał się do Wielkiej Brytanii. Tam wstąpił do RAF. – Z czeskich pilotów został wówczas sformowany Dywizjon 310. W tym samym czasie powstał polski Dywizjon 302. To były pierwsze dwie zagraniczne jednostki w RAF – tłumaczy dr Śliżewski.

„310” brała udział w walkach nad kanałem La Manche, osłaniała brytyjskie bombowce wykonujące różnego rodzaju misje oraz alianckie wojska podczas lądowania w Normandii. Potem do jej zadań należało m.in. patrolowanie wybrzeży Belgii i Holandii. Podczas bitwy o Anglię czescy piloci zestrzelili 52 niemieckie maszyny.

Sam Škarvada kilkakrotnie otarł się o śmierć. W styczniu 1942 roku jego Spitfire został zestrzelony w okolicach wysp Scilly. Pilot trafił do niemieckiej niewoli.

Po wojnie wraz z całym dywizjonem został przeniesiony do Pragi. Tam współtworzył odradzające się czechosłowackie lotnictwo. Był m.in. instruktorem w Wojskowej Akademii Lotniczej w Hradec Králové. Jego kariera została jednak gwałtownie przerwana. W 1950 roku padł ofiarą czystek przeprowadzonych przez komunistów. Wyrzucono go z wojska. Był wówczas kapitanem. Został zmuszony zaczynać życie od nowa. Pracował m.in. jako górnik w jednej z kopalni węgla pod Ostrawą.

W połowie lat 60. doczekał się rehabilitacji, ale do armii już nie wrócił. W 1965 roku awansował do stopnia majora, rok później – podpułkownika, w 1990 roku zaś – pułkownika. Dziesięć lat później na mocy specjalnego dekretu prezydenta Vaclava Havla został generałem. Ale trudno mu się było już z tego cieszyć. – To że zostałem generałem, nie odwróci tego, co się stało. Moi synowie nie mogli zostać tym, kim chcieli, moja żona nie mogła robić tego, co chciała. Bardzo żałuję tych straconych 40 lat – powiedział wówczas czeskim dziennikarzom.

Gen. Škarvada zmarł 11 maja. Jego pogrzeb odbędzie się za dwa tygodnie. Weźmie w nim udział delegacja Dowództwa Sił Powietrznych, która m.in. złoży na grobie wieniec od polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.

źródło

Zmiany na naszej planecie

ke...........85 • 2013-05-14, 09:37
43
Poniższe gify oraz wideo pokazują zmiany na naszej planecie związane z działalnością człowieka między 1984 a 2012 rokiem.











Anioł Śmierci - Wilno

nanook • 2013-05-13, 23:25
31
Anioł śmierci na nagrobku Izy Salmonowiczówny na cmentarzu na Rossie w Wilnie (1903) .






Dla tych co dopiero raczkują Wilno to była Polska kiedyś ...
Piękne miasto ..

Kołyska Judasza

LeweOkoSaurona • 2013-05-13, 19:03
44
Ten rodzaj zabawy z przesłuchiwaną osobą zaproponował niejaki H. Marsili, mając na uwadze zmuszenie do zeznań bez stosowania okrutnych mąk… no bo cóż to za męka. Narzędzie, którego głównym elementem było wygodne siedzisko w kształcie ostrosłupa, zazwyczaj okutego blachą. Delikwenta rozbierano i za pomocą systemu lin podciągano do góry ze związanymi rękami. Zabawa polegała na tym, iż kat na przemian podnosił i opuszczał skazanego, by wierzchołek ostrosłupa zagłębiał się w odbyt (w przypadku ludzi) lub pochwę (w przypadku kobiet). W ciele ofiary dochodziło do rozerwania narządów wewnętrznych. Czasami w celu przedłużenia cierpień fundowano skazanemu upojną noc na siedzisku. Taka tortura była w zamyśle przewidziana do dłuższego zastosowania, w sposób uniemożliwiający odpoczynek ofierze. Także wtedy, gdy ból doprowadzał do utraty przytomności, osobę torturowaną cucono, by kontynuować przesłuchanie. Umożliwiało to stosowanie kołyski aż do przyznania się podejrzanego i przyczyniło się do ochrzczenia jej mianem Tortury Śpiochów. Ta niepozorna zabawa często kończyła się śmiercią, głównie z powodu zakażeń, gdyż rzadko (a zazwyczaj wcale) nie czyszczono kołyski... :dead:



Z Arsenału Muzeum Wojska Polskiego: Renault FT-17

le_Roi_des_fous • 2013-05-13, 14:41
19
Dane techniczne czołgu Renault FT 17:

Załoga: 2
Masa: 6,5-6,7 t
Grubość pancerza: maks. 22 mm (wieża typu Berliet)
Wymiary: dł. 5 m, wys. 2,13 m, szer. 1,70 m
Napęd: silnik benzynowy
Osiągi: prędkość maks. 8 km/h, zasięg 35 km
Uzbrojenie: działko 37 mm, lub kaem 8 mm

X