18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Planowana przerwa techniczna - sobota 23:00 (ok. 2h) info

Krwawa historia Legii Warszawa...

LaYoN1980 • 2013-06-05, 01:41
5


Przed 1939:
W I lidze od 1927 roku. Trzecie miejsce w 1928, 1930 i 1931 roku. W 1936 roku spadek do II ligi. W 1938 rozwiązano wszystkie drużyny Legii.

Po II wojnie światowej:
1945 - reaktywacja Legii
1947 - awans do I ligi
1947 - prezesem WWKS Legii zostaje generał dywizji Jerzy Bordziłowski (od 1919 w Armii Czerwonej), który w czasie wojny polsko - bolszewickiej walczył po stronie ZSRR. Od 1944 członek Ludowego Wojska Polskiego. W 1951 roku zostaje przewodniczącym Sekcji Piłki Nożnej GKKF (ówczesny PZPN). Od 1954 szef sztabu generalnego w LWP. W 1956 roku wydał rozkaz krwawego stłumienia wydarzeń czerwcowych w Poznaniu. W tym zrywie narodowym zginęło 58 osób - dane oficjalne - i kilkaset osób zostało rannych. Nie ma co liczyć osób dotkniętych represjami. W 1983 roku zmarł w Moskwie.
1950 - prezesem zostaje gen. Armii Stanisław Popławski (skrajny komunista, antyPolak) W czasie wojny polsko - bolszewickiej walczył po stronie ZSRR. Od 1944 członek Ludowego Wojska Polskiego. W 1947 roku po sfałszowaniu wyborów zostaje posłem z ramienia PPR (późniejsze PZPR). Od 1949 zostaje Ministrem Obrony Narodowej. Był prawą ręką Konstantego Rokossowskiego (wielki przeciwnik polskości) Człowiek ten pozwolił wykrwawić się warszawiakom podczas PW44. W 1950 roku zostaje członkiem PZPR. W 1956 roku prezes Legii Stanisław Popławski dowodzi oddziałami tłumiącymi powstanie Poznańskiego Czerwca. Był bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć prawdziwych polskich patriotów. Popławski był wielkim promotorem wojskowej kariery Wojciecha Jaruzelskiego. W 1973 roku umiera w Moskwie.

W 1949 roku dokonuje się reforma ligi na wzór radziecki. Powstaje CWKS zamiast WKS. Klubowi CWKS Legia Warszawa oficjalnie na szczeblach władzy przyznano nowy etat. Znacznie wzrosły dotacje finansowe dla klubu ze strony elit rządzących. Został uczyniony zasadniczy krok w kierunku późniejszych osiągnięć klubu nienotowanych dotąd w jego historii.
W 1947 roku w kadrze Legii było 15 zawodników. Nikt w niej nie chciał grać. Od roku 1949 CWKS oficjalnie otrzymał możliwość `powoływania' zawodników. Efekty przyszły szybko. Już w roku 1952 w siedmiu drużynach CWKS grało ponad 100 zawodników. Pod przymusem byli ściągani kolejni gracze.
W roku 1953 klub OWKS (Wawel) Kraków zostaje v-ce mistrzem Polski. CWKS dopiero 5. Jeszcze tego samego roku OWKS-y zostają zlikwidowane, a ich piłkarze trafiają do CWKS Legii. Ale CWKS wciąż był słaby. W roku 1954 mistrzem Polski zostaje Polonia Bytom. CWKS był dopiero 7. Jeszcze tego samego roku czołowi piłkarze Polonii: fantastyczny Mahseli, Kempny, Ciupa i Cehelik otrzymują powołania do Legii.
W 1955 roku CWKS zdobywa pierwszy w historii tytuł mistrzowski. Podstawową jedenastkę tworzyli: Orłowski, Szymkowiak(obaj od dłuższego czasu w Legii), Mahseli, Kempny (`powołani' na sezon 55 z Polonii Bytom), Ernest Pohl (najlepszy strzelec w historii polskiej ligi - CWKS ukradli go Górnikowi Zabrze), Strzykalski ( ze zlikwidowanego wcześniej OWKS Kraków), Pieda (`powołany' z Ruchu Chorzów), Kowal ( z OWKS Kraków), Brychczy, Cehelik ( `powołany' z Polonii Bytom), Woźniak. PZPR i jego elita dopięła swego. Komunistyczny twór poprzez zastraszanie i `powoływanie' piłkarzy mógł się cieszyć z sukcesu. W tym samym 1955 roku CWKS wygrywa pierwszy raz Puchar Polski.
W sezonie 1955 mistrz z roku 1954 Polonia Bytom spada do II ligi!
TAK ROZPOCZĘŁA SIĘ HISTORIA SUKCESÓW CWKS LEGIA WARSZAWA.
HISTORIA, Z KTÓREJ LEGIA JEST DUMNA.

OCZYWIŚCIE NIE MOŻEMY OGLĄDAĆ SIĘ W PRZESZŁOŚĆ. TO BYŁO, TERAZ LEGIA JEST DUMĄ STOLICY. ŻADEN POLAK, LEGIONISTA NIE CHCIAŁ TAKICH WŁADZ, ALE WRÓG WYKORZYSTAŁ FAKT ŻE STOLICA POSIADA REPREZENTACJĘ PIŁKARSKĄ I WYKORZYSTAŁ TO DO SWOICH NIECNYCH CELÓW.

źródło: http://www.pilkarskiefakty.pl/news/krwawa-historia-legii-warszawa...,6839.html

Tajemnica Plum Island

glebon22 • 2013-06-04, 20:48
6
Witam,
oglądając dzisiaj National Geographic natrafiłem na dość interesujący materiał, życzę miłej lektury :)





Prowadząc rozmaite rozmowy o terroryzmie, należy zatrzymać się i zastanowić, co dzieje się dziś w sprawie bioterroryzmu i broni biologicznej. Na uwagę zasługuje Plum Island Animal Disease Center w Nowym Jorku, którego faktyczna działalność nie od dziś wzbudza wiele kontrowersji. Niewielka wyspa z kompleksem ośrodków badawczych leży w sąsiedztwie Nowego Jorku, jednak większość mieszkańców miasta nie ma nawet pojęcia o jej istnieniu...


Plum Island swoje korzenie i początek działalności wiąże z postacią nazistowskiego naukowca Erica Trauba, który w laboratoriach wojny biologicznej pracował m.in. dla Heinricha Himmlera, jednego z najbardziej wpływowych ludzi w hitlerowskich Niemczech. Traub został przywieziony do USA w ramach Operacji Spinacz i bardzo szybko zasłynął jako "ojciec chrzestny Plum Island." Specjalnością Trauba było infekowanie (i docelowe mutowanie) komarów oraz kleszczy! Niektórzy ludzie wierzą, że borelioza przy jego udziale powstała właśnie na Plum Island.

Na wyspie znajdują się liczne laboratoria doświadczalne, gdzie przeprowadza się rozmaite doświadczenia z udziałem najbardziej śmiercionośnych bakterii i wirusów znanych na Ziemi. To z tego powodu wyspa jest odcięta od świata a zbliżanie się do jej brzegów jest surowo zakazane. O tym co dzieje się na wyspie wiadomo niewiele, a mówi się jeszcze mniej – czasami jednak nieliczne informacje trafiają do lokalnej prasy i z niewiadomych przyczyn bardzo szybko zostają "wyciszane" lub wycofywane z publicznego obiegu.

Obecnie rozważane jest przeniesienie siedziby Plum Island na obszary tzw. "tornado valley". To centralna część USA najczęściej nawiedzana przez tornada, co rodzi uzasadnione obawy o bezpieczeństwie ośrodków badawczych i możliwym ryzyku przedostania się badanych wirusów do atmosfery (czy może jednak komuś na tym właśnie zależy?).

Obecna siedziba laboratoriów, bliska dla mieszkańców Nowego Jorku, rodzi coraz większe kontrowersje. Jakiś czas temu New York Post pisał o topielcu, którego wyłowiła straż na wyspie. Nie potrafiono określić przyczyny śmierci tego człowieka. Był to wysoki, czarnoskóry, mocno zbudowany mężczyzna o nieprawdopodobnie długich palcach…

Co Waszym zdaniem może naprawdę dziać się na wyspie? Czy mamy czego się obawiać?


Midway - 04.06.1942

Alien_12 • 2013-06-04, 18:42
7
4 czerwca 1942 roku miała miejsce bitwa o Midway. Jako że mamy dzisiaj rocznicę pie**olnę teledyska, zainteresowanych tematem odsyłam do Wiki, skąd zaj***łem poniższy fragment:

Od godziny 4:30 nad ranem 4 czerwca, z japońskich lotniskowców wystartowało 108 samolotów – po 36 samolotów torpedowych, bombowych i myśliwskich, wysłanych w celu zbombardowania instalacji wojskowych na wyspie Midway. Japończycy byli pewni, że w pobliżu nie ma sił amerykańskich. Wysłali wprawdzie na patrol samoloty zwiadowcze, lecz użyli do tego celu niedostatecznej ich ilości, a samolot z krążownika "Chikuma" nie dostrzegł nieprzyjacielskich zespołów operacyjnych znajdujących się w sektorze jego poszukiwań.
Japończyków, po dotarciu do wyspy o 6:30, przywitał ogień artylerii przeciwlotniczej oraz 24 z myśliwców stacjonujących na wyspie. Rezultatem walk było zniszczenie 11 samolotów japońskich (14 było ciężko uszkodzonych), 15 amerykańskich myśliwców (13 Buffalo i 2 Wildcaty; 5 dalszych F2A i 2 F4F odniosły tak ciężkie uszkodzenia, że musiano je później złomować) oraz pewne straty w urządzeniach bazy. Choć jednak zniszczeniu uległa m.in. część zbiorników benzyny lotniczej i urządzenia do tankowania samolotów, sam pas startowy na Sand Island został uszkodzony nieznacznie, więc Amerykanie mogli go szybko naprawić. Obrona przeciwdesantowa atolu praktycznie nie ucierpiała. Gdy Japończycy walczyli nad Midway, ich własne okręty zostały zaatakowane kolejno przez kilka grup amerykańskich samolotów bombowo-torpedowych Avenger i Marauder oraz bombowców nurkujących Dauntless i Vindicator, wysłanych z Midway przed nalotem. Doświadczone załogi japońskich lotniskowców skutecznie manewrowały tak, że Amerykanie nie osiągnęli żadnych trafień. Atakujące bombowce torpedowe i nurkujące zostały zdziesiątkowane przez japońską osłonę myśliwską, która zestrzeliła 16 z nich. Także użycie ciężkich bombowców B-17 przeciw celom nawodnym okazało się zupełnie nieskuteczne.
Na dalszym przebiegu bitwy zaważył czynnik czasu i decyzje podejmowane przez adm. Nagumo. Po wysłaniu fali samolotów na Midway, zatrzymał on część samolotów torpedowych na lotniskowcach, przewidując, że w pobliżu może pojawić się amerykańska flota, zwabiona obecnością Japończyków. Tymczasem, dowódca grupy samolotów atakujących Midway zgłosił konieczność przeprowadzenia drugiego nalotu, w celu zniszczenia lotniska na wyspie. Brak powtórnego nalotu był już błędem popełnionym przez Japończyków w Pearl Harbor. Nagumo zdecydował więc przezbroić oczekujące na lotniskowcach samoloty torpedowe w bomby i wysłać je przeciw Midway. Około godziny 7:30 jednak pierwszy japoński samolot zwiadowczy dostrzegł amerykańskie okręty. Zaszła więc konieczność ponownego przezbrojenia samolotów w torpedy. W międzyczasie zaczęły powracać na lotniskowce samoloty znad Midway, które należało przyjąć na pokłady, zatankować i uzbroić. Odwlekło to wysłanie samolotów uderzeniowych przeciw flocie amerykańskiej. Wówczas, około godziny 9:30, zaatakowały amerykańskie samoloty pokładowe, które od godziny 7:00 zaczęły startować z lotniskowców amerykańskich.
Próba utworzenia jednolitej grupy uderzeniowej z samolotów zespołu TF-16 nie powiodła się. Eskadry bombowe i bombowo-rozpoznawcze wysłane z "Enterprise" (VB-6 i VS-6) oraz "Horneta" (VB-8 i VS-8 z osłoną myśliwców eskadry VF-8) obrały odmienne kursy (dowódca "Horneta" kontradmirał Mitscher błędnie założył, że japońskie lotniskowce podzielone są na dwa zespoły płynące w dużym oddaleniu od siebie i postanowił zaatakować drugi z nich). Eskadra samolotów torpedowych z "Horneta" (VT-8) pierwotnie towarzyszyła bombowcom, następnie jednak odłączyła od nich (z inicjatywy swego dowódcy komandora podporucznika J.C. Waldrona, który uważał, że nakazany kurs jest błędny i prawidłowo odgadł pozycję Japończyków). Eskadra torpedowa z "Enterprise" (VT-6) wystartowała z opóźnieniem. Myśliwce z "Enterprise" (z eskadry VF-6) podążyły za samolotami torpedowymi "Horneta". Sprawnie za to przebiegł rozpoczęty o godzinie 08:38 start eskadr "Yorktowna" (bombowa VB-3, torpedowa VT-3, osłona myśliwska z VF-3). Tym razem amerykańskie samoloty uformowały połączoną grupę uderzeniową.
Jako pierwsze odnalazły samoloty torpedowe z "Horneta". Zaatakowały o godzinie 09:20. Towarzyszące im dotąd myśliwce z "Enterprise" przeoczyły moment rozpoczęcia nalotu przez VT-8 i nie zapewniły mu osłony. Wszystkie z 15 samolotów torpedowych Douglas TBD-1 Devastator zostały zestrzelone nad celem przez myśliwce i artylerię. Ocalał tylko jeden z pilotów – ppor. George H. Gay. Następnie (o godzinie 09:38) nadleciały samoloty torpedowe z "Enterprise" (VT-6, dowódca kmdr ppor. E. Lindsey). Również i one zostały zmasakrowane przez Japończyków – z 14 maszyn ocalały 4. Determinacja załóg tych dwóch dywizjonów torpedowych poszła w znacznym stopniu na marne. Niezgodny z prawdą jest powszechny pogląd, że związały japońską osłonę myśliwską, co ułatwiło atak bombowców nurkujących – ataki VT-6 i VT-8 miały miejsce na kilkadziesiąt minut przed przybyciem na pole walki amerykańskich nurkowców. Korzystny dla Amerykanów był jednak fakt, iż na zmuszonych do gwałtownych manewrów lotniskowcach japońskich uległy spowolnieniu przygotowania do startu bombowców. Ponadto część myśliwców japońskich patroli powietrznych musiała lądować celem uzupełnienia zapasu amunicji, a w międzyczasie trzeba było zastępować je w powietrzu kolejnymi Zero. Fatalny dla Amerykanów bilans zmienił się jednak, gdy nadleciały ich kolejne dywizjony - grupa uderzeniowa z "Yorktowna" oraz bombowce nurkujące z "Enterprise". Uwagę japońskich patroli powietrznych zaabsorbował rozpoczęty o godzinie 10.10 nalot samolotów torpedowych z lotniskowca "Yorktown" (kmdr ppor L. E. Massey). Część Zero wdała się też w walkę powietrzną z amerykańskimi myśliwcami dywizjonu VF-3 z "Yorktowna" (pod dowództwem kmdra ppor J. S. Thacha, który podczas tego właśnie starcia po raz pierwszy zastosował w boju swoją słynną później taktykę walki z Zero, zwaną "Przeplatanką Thacha"). W tej sytuacji całkowicie niespodziewanym przez Japończyków i niemożliwym już dla nich do odparcia okazał się atak dwóch eskadr bombowców nurkujących Dauntless z lotniskowca "Enterprise" (VB-6 oraz VS-6) pod dowództwem komandora podporucznika Clarence'a W. McClusky. Zaskoczyły one lotniskowce o godzinie 10:25, z osłoną myśliwską zajętą zwalczaniem samolotów torpedowych "Yorktowna", atakujących lotniskowiec "Hiryū". VT-3 spotkał podobny los, co poprzednio atakujące dywizjony torpedowe - z 12 samolotów tylko 2 przetrwały nalot, a i one musiały później wodować. Dauntlessy jednak, nurkując z wysokości kilku tysięcy metrów, ulokowały wreszcie celne bomby w pokładach "Akagi" i "Kaga".
Wbrew popularnemu poglądowi, pokłady japońskich lotniskowców nie były zastawione licznymi, gotowymi do startu i uzbrojonymi samolotami. Kapitan Richard Best zauważył jedynie 6 lub 7 Zer na pokładzie "Akagi". Jeden z pilotów z "Kagi" – Takayoshi Morinaga, stwierdził, że jedynie dwa lub trzy samoloty były na pokładzie w momencie ataku. Oba okręty stanęły w płomieniach, podsycanych benzyną lotniczą i wybuchami uzbrojenia samolotów. W tym samym czasie trzeci japoński lotniskowiec – "Sōryū" – padł ofiarą ataku 17 bombowców nurkujących z "Yorktowna" (dywizjon VB-3). Okręt został trafiony przez trzy bomby. Warto podkreślić, że dowódca samolotów z "Yorktowna" – kapitan Maxwell F. Leslie, stwierdził, że nie widział żadnych samolotów na pokładzie "Soryu" podczas ataku. Uzbrajane i tankowane samoloty znajdowały się jednak na pokładach hangarowych, co sprawiło że skutki eksplozji bomb rzeczywiście okazały się zabójcze.
O godz. 14:00 "Kaga" został dodatkowo storpedowany przez okręt podwodny USS "Nautilus", lecz nieskutecznie (jedyna celna torpeda nie eksplodowała). Próby ratowania okrętu zakończyły się niepowodzeniem. O godzinie 19:25 został on dobity torpedami niszczyciela "Hagikaze" i zatonął. Nieco wcześniej, o 19:13, torpedy niszczyciela "Isokaze" dobiły lotniskowiec "Soryu". Również śmiertelnie uszkodzony flagowy "Akagi" zatonął o 05:20 następnego dnia, dobity torpedami przez niszczyciele "Arashi", "Nowaki", "Hagikaze" i "Maikaze".
Japończycy stracili w krótkim czasie 3 duże lotniskowce i został im tylko jeden – "Hiryū" (oznacza to dosłownie "latający smok"). Jego samoloty zaatakowały lotniskowiec USS "Yorktown", którego załoga była jednak dobrze przygotowana do odparcia uderzenia. W asyście 12 myśliwców eskorty zestrzelili oni wprawdzie 11 z 18 bombowców, lecz pozostałe uzyskały 3 trafienia. Dzięki błyskawicznej i sprawnej akcji ratowniczej, okręt na razie uratowano, a powracające samoloty bezpiecznie przeniosły się na "Enterprise". Jednakże kolejny atak na okręt przypuściły japońskie samoloty torpedowe w liczbie dziesięciu. Udało im się dwukrotnie trafić okręt torpedami, doprowadzając do 23-stopniowego przechyłu. Załoga opuściła okręt.
Po południu amerykańskie bombowce nurkujące startujące z "Enterprise" (w tym 10 maszyn z "Yorktowna"), zaatakowały szykujący się do kolejnego wypuszczenia samolotów "Hiryū", zamieniając go w płonący wrak. "Hiryū" zatonął ok. 9:00 następnego dnia, dobity japońskimi torpedami, pociągając ze sobą kadm. Tamon Yamaguchi, który pozostał na pokładzie.
Oznaczało to ostateczną porażkę japońskiej floty i w konsekwencji załamanie ofensywy. W nocy z 4 na 5 czerwca adm. Yamamoto zarządził odwrót. Porażkę pogłębiła kolizja dwóch krążowników ciężkich, która dla jednego z nich – "Mikuma" – skończyła się tragicznie. W wyniku kolizji zostały uszkodzone jego zbiorniki paliwa i okręt zostawiał za sobą widoczny ślad ropy, który umożliwił odnalezienie go przez lotnictwo amerykańskie i zatopienie, drugi "Mogami" został uszkodzony. 6 czerwca Amerykanie z powodu braku paliwa zaprzestali pogoni. Tego samego dnia ciężko uszkodzony "Yorktown" i towarzyszący mu niszczyciel "Hammann" zostały storpedowane przez japoński okręt podwodny I-168; "Hammann" zatonął natychmiast, a "Yorktown" następnego dnia rano o godzinie 05:01. 7 czerwca 1942 bitwa o Midway zakończyła się.


Jeżeli chodzi o filmy, polecam ,,Battle 360", odcinek 2, ,,Midway" dla wytrwałych i niezrażających się ewidentnymi ,,podmianami" samolotów itp.


Nie omieszkam również pie**olnąć teledysku ,,Midway" Sabatonu, zmontowanego przeze mnie:

Szpiegowskie Gadżety

Dz...........ak • 2013-06-04, 11:01
3
Prawda i Fikcja w Hollywood.









Tybet: Zaginione cywilizacje

Dz...........ak • 2013-06-04, 10:26
3
Dokument z polskim lektorem.


Pradawni astronauci

Dz...........ak • 2013-06-04, 10:12
6




Paleoastronautyka w National Geographic. :-)

Zwierzęca intuicja

Dz...........ak • 2013-06-04, 10:04
0



Co wyczuwają zwierzeta?

Machu Picchu

Dz...........ak • 2013-06-04, 09:57
10
Machu Picchu (keczua – stary szczyt) – najlepiej zachowane miasto Inków, w odległości 112 km od Cuzco. Położone jest na wysokości 2090-2400 m n.p.m., na przełęczy pomiędzy Wayna Picchu i Machu Picchu w Andach Peruwiańskich. Poniżej płynie rzeka Urubamba.

Miasto zbudowano według kompleksowo opracowanych planów w II połowie XV wieku podczas panowania jednego z najwybitniejszych władców Pachacuti Inca Yupanqui (1438–1471). Pełniło wówczas funkcję głównego centrum ceremonialnego, ale także gospodarczego i obronnego. Zamieszkiwali je kapłani, przedstawiciele inkaskiej arystokracji, żołnierze oraz opiekunowie tutejszych świątyń. Miasto składało się z dwóch części. W Górnej, zwanej hanman, znajdowały się: Świątynia Słońca, Grobowiec Królewski, Pałac Królewski oraz Intihuatana, największa inkaska świętość. W Dolnej mieściły się domy mieszkalne kryte strzechą oraz warsztaty produkcyjne. Na stromych zboczach otaczających miasto znajdowały się terasy uprawne o szerokości 2-4 m., z pionowymi ścianami między nimi wzniesionymi z kamieni.
Z nieznanych powodów miasto opuszczono ok. 1537 r.



Trocki - Portret Rewolucjonisty

Dz...........ak • 2013-06-04, 09:21
6
Bogusław Wołoszański o Lwie Trockim


X