tak właśnie socjalizm pierze mózg. człowiek przyzwyczaja się do braku autentyczności, do darmowego sera z pułapek i potem już nie jest zdolny do funkcjonowania w normalnym świecie. Wierzą w iluzję która przekonuje ich , że świat kręci się wokół nich i ich problemów, które sami sobie sprowadzają na głowę. co najgorsze, tacy ludzie przekażą to swoim dzieciom, które przekażą to dalej swoim. Jest to choroba niemal nieuleczalna.
Byłem.
Pierogi niezbyt smaczne, w nadzieniu prawie same kartofle, a ciasto twarde. Musiałem zrobić zasmażkę i przyprawić, żeby dało się zjeść. Tak więc wcale za darmo kie było, no i musiałem pojechać, więc koszty na Ubera.
Nawet trzech paczek nie pozwolili wziąć, więc średnio udany pomysł, aby tam jechać.
Miałem podobnie, typ wystawił ogłoszenie że ma wersalkę do oddania za darmo mówię ok przyda mi się pytam typa nie mam czym ją przewieźć I czy by mógł mi ją podwieźć I pomoc wnieść na druge pietro, typ chamsko zaczą odpisywać że yo przesada i że jestem nie normalny odpisałem spadaj chamie a ten od kurew mnie wzwyzywał i że z chęcią by mnie uderzył(tak delikatnie powiedziałem bo te słowa nie da się powtórzyć) zadzwoniłem na policję że typ mi grozi I mnie obraża, podjechaliśmy pod typa adres i dostał mandat za groźby, także uważajcie na takich dobrodzieji
Takie akcje trafiają może do 20-30% naprawdę potrzebujących, głodnych, bezdomnych. Cała reszta to cebulaki biedaki którzy oszczędzają każdy grosz i tylko śledzą takie okazje żeby przejechać całe miasto i dostać PIEROGI ZA DARMO
Troll level master albo.... Jest dla mnie za późno na poważną analizę
o kurwa drugi też dobry, czy ja jestem w Matrixie?
Możesz mieć rację, to jest przerażające... Siedzą takie pasożyty społeczne o mentalu ofiary złego systemu na jakichś zasiłkach (bo "paradoks" musi być, jebać logikę)i czyha gdzie tu można się nachapać za darmo. Są też chorobliwe zachowania, niektórzy ludzie mają wieczny niedosyt tego, co już mają, np. moja bratowa ma taki gen zbieractwa chorobliwego i chomikowania rzeczy, kupowania wiecznie za dużo że w domu nie ma na nic miejsca w szafkach i gdziekolwiek że to wygląda jak choroba.
Autentycznie wszystko jest wypchane bzdetami, których ona nie chce wyrzucić, bo jej szkoda. A żyje na zupełnie przyzwoitym poziomie dzięki bratu głównie, spore mieszkanie, dwa auta, wszystkie wygody a jak zje kubełek lodów to wbudowany w wieczko patyczek umyje i wsadzi do szuflady, jakieś opakowanie po jakiejś garmażerce ci umyje, bo się może przydać, jak idzie do pepco itp. to wraca z torbami pierdół typu kubeczki, talerzyczki, pudełeczka, bo sie przecież przyda kiedyś, tego mają całe szafki upchane że nie ma gdzie palca wsadzić, wszystko już stoi na blatach, wygląda to tak jakby tak wiecznie impreza trwała, syf i pierdolnik przez nadmiar rzeczy, które wg niej nie stanowią problemu, a jak ktoś się pyta czemu tyle rzeczy i nie sprzątnięte to zwala na niego że on jej nie pomaga i wszystko na jej głowie, więc widać też wyparcie problemu i racjonalizację swojej wersji wydarzeń. Brat rozkłada ręce. Musiałby się z nią rozejść żeby ten absurd ukrócić, bo ona nie ma zamiaru zdać sobie sprawy z tego, że ma problem. On ciągle dokupuje mebli i montuje nowe półki bo ona ma ciągle nowe rzeczy. Brzmi to jakby pomagał jej rozwijać ten amok, ale wiecie, chłop też chce mieć miejsce na swoje pierdy, też chce mieć spokój. Bo to nie jest zła osoba, to jest osoba mam wrażenie chora, ale nie wiem czy on też to tak już postrzega. Na pewno wiem że zjada mu to nerwy. Mają małe dziecko a ona jest przedszkolanką więc jeszcze z roboty znosi kupę takich dodatkowych bibelotów typu karteczki, mazaczki, wycinanki, foremki, rysunki dzieci, ozdóbki, no kurwa wszystko, sama bawi się godzinami w te kolaże, wycinanie, rysowanie, że niby ona to wszystko dla dzieci robi, i ciągle zapycha kolejne przestrzenie jakimś gównem które nic nie jest warte, bo jej potrzebne albo ma sentyment do tego czegoś. Kiedyś myślałem że po prostu ma schize na te pierdolety ale zdałem se sprawę że problem leży głębiej w głowie jak zobaczyła pod śmietnikiem starą szmacianą lalkę którą postanowiła przynieść i wyprać bo ona się nadaje przecież. Coś wyjebane na smietnik a ona idzie po to jak jakiś żul. I to nie tak że ja nie widzę że nawet pod koszem można znaleźć coś wartościowego, co komuś już niepotrzebne ale Mi się na ten moment przyda, choćby nie wiem, krzesło czy ramę obrazu czy cokolwiek co potrzebuje z jakiegoś powodu a jest dobre (nie praktykuje takich zbieranin bo nie mam potrzeby ale wiadomo o co chodzi) , tylko że raz zobaczyła w altance śmietnikowej zgrzewkę mąki czyli tak z 12 opakowań razem. Myśle se no wywalił ktoś bo albo po terminie albo ryzyko zalęgnięcia się robali, moli spożywczych itd. A ta poszła i to chciała wziąć, nie wiem czy wzięła bo brat protesował, w każdym razie kosmos, ona mówiła w aucie że ona sobie przesieje to i będzie mąka. A mąka wtedy liczyliśmy 2-2,5zł za paczkę i ona chce sie z tym pierdolić pół dnia żeby MOŻE mieć pare kilo mąki czyli zyska 10-15zł jakiegoś wybrakowanego produktu chuj wie skąd, chuj wie gdzie leżało, może w jakiejś pleśni, może w jakiejś chemii, farbach, proszkach, smrodach etc. Ona już nie bierze tego pod uwagę, ona ma tylko wizję że zaoszczędzi. Także to jest coś więcej niż tylko zbieractwo. To jest jakieś mentalne skrzywienie, pewnie też z dzieciństwa kiedy się nie przelewało, sama nie raz mówiła, że dużo kupuje np. słodyczy i takich przekąsek bo jak była mała to nie mieli na to kasy a ona chciała więc jak już ma to kompensuje sobie te braki z dzieciństwa. Musi jej to przywracać jakiś balans psychiczny, co znaczy że w formie wyjściowej ona ciągle zmaga się z jakimiś demonami dzieciństwa gdzie wiecznie czegoś brakuje i trzeba zaciskać pasa. Dlatego tak zapycha wszystkie przestrzenie szafek rzeczami bo to jej się kojarzy z dobrobytem, ze stanem posiadania, który chce czuć, chce go doznawać, chce czuć że on MA WSZYSTKO, i musi mieć to wszędzie, gdzie nie zajrzy to pełne szafki jedzenia, ubrań, ozdób, kurwa wszystkiego. Oczywiście przy tym wszystkim w chuj jedzenia marnuje bo nie ma opcji tego wszystkiego zjeść, wywala makarony, nabiał, owoce, mięso, bo wszystko kupuje na promocjach takie ilości jakby jutro miała jebnąć atomówka i upycha po zamrażarkach i szafkach mimo że już może mieć takie produkty no ale PROMOCJA więc oszczędza hehe. No trzeba też dodać że nie jest zbyt lotnym umysłem tak ogólnie. Wiedza i intelekt to poziom raczej taki mały/średni..
Ale się rozpisałem...
też mi się tak wydaje, ten co naprawdę potrzebuje czy jedzenia czy pieniędzy to zapierdala na 3 etaty a nie szuka gdzie tu lepiej wyżebrać. Poza tym żebrać to jedno ale ta postawa to jest jakiś cyrk.