Danse Macabre czyli film o martwym ciele w kostnicy i jego pośmiertnym tańcu. Film zawiera dużą dawkę "artyzmu" więc jak ktoś liczy na cycki, krew, flaki, trupy i akcje to nie ma po co oglądać.
Film osobiście mi się spodobał. Na bani ogląda się dużo przyjemniej
zaciekawiły mnie ostatnie sekwencje w krematorium, zawsze sie zastawiałem jak sie spala nieboszczyków; na "ślunskim wynglu" czy jak?, a tutaj jakiś palniczek z góry jest
jak juz mowimy o trupach pamieta ktos jak sie nazywal polski film, akcja dzieje sie w kostnicy gosciu lezy w ciezkiej spiaczce (nie daje znakow zycia) ale slychac jego mysli i jedyna scena jaka pamietam to jak mu ten szczerbaty aktor fajke podawal i gosciu sie dusil nie pamietam imion aktorow i nie pamietam kiedy byl film
I ten Niemniec/Austriak ze swoją plastynacją może się schować. Pieją z zachwytu nad jego wypreparowanymi trupami, a ja tam nie widzę żadnego artyzmu (a ponoć taki tam jest).
Co innego tutaj. Forma prosta, jak rozumowanie średniowiecznego chłopa, ale piękno ludzkiego ciała (w przenośni i dosłownie), jego dehumanizacja i sprowadzenie do roli "pudła" na taśmie produkcyjnej, które i tak na koniec ląduje w piecu, jest cudowne!