Też jak byłem dzieckiem lubiłem ten dźwięk chrupania pod podeszwą.
poważnie ? u mnie na podwórku rozdeptanie ślimaka miało rangę wdepnięcia w gówno - ten sam odruch wymiotny , napiętnowanie przez rówieśników i wyrzucenie poza nawias społeczny przez kilka godzin jako osobnik nieczysty i zbrukany XD
I takie dziecko wyrośnie na psychopatę, tak więc należy je teraz przekopać po ryju, przy czym dobrze się bawiąc, by w przyszłości dla zabawy nie zabiła człowieka.
Najgorsze są ślimaki bez skorupek. Ktoś wie jak z tym kurestwem skutecznie walczyć ?
Tak jak pisał kolega, przykład piwa jest dobry. Ja na dodatek lubiłem sk***ieli solą posypywać. A gdy mi się nudziło i było akurat po burzy[koło domu miałem teren trawiasty i zawsze ch*je leciały na nasze podwórko pp obfitych opadach] brałem pogrzebacz i wiaderko i zbierałem jak Pan z kijkiem papierki