To tak zwana "ofiara mody". Pełno tego zwłaszcza w centrum.
Ostatnio ja było -10 stopni to normalna była panna w super-obcisłych spodniach których nogawki sięgały ledwie do połowy łydki i oczywiście skarpety "stópki" i boże broń zimowe buty.
Niby nie urodziłem się wczoraj, ale zawsze jak widzę takie aparatki to mam to samo uczucie jak wtedy kiedy próbuję zrozumieć jakiś lapidarny artykuł o teorii względności albo horyzontu zdarzeń .
Kiedys mój zawód skierował mnie blisko modelek.
Stopy nie sa moim fetyszem, ale to, co modelki miały na końcach kończyn, było więcej niż obrzydliwe!
Jedna rana + palec koślawy.
A okolice scięgna Achillesa to jedna wielka rana...