Sami dobrzy pływacy tam byli. Nie zrozumiem nigdy ludzi nieumiejących pływać wchodzących do wody a co dopiero do wartkiej rzeki.
Chyba niespecjalnie go lubili Dość długo był na tyle blisko brzegu, że wystarczyłaby współpraca 3 osób trzymających się za ręce, żeby zrobić "łańcuszek" i wciągnąć tę niemotę. Widać też, że nie było tam bardzo głęboko, gościu nie umiał pływać, ale odbijał się od dna, podskakiwał, co dawało więcej czasu na reakcję.
A reanimacja pierwsza klasa Ani to masaż serca, ani pozycja bezpieczna.