Z 5 lat temu na Sylwestra miałem podobnie - rakieta poleciała z 5m do góry i skręciła prawie pod kątem prostym i wleciała w ścianę budynku po drugiej stronie ulicy - piętrową kamienicę, w której ludzie stali na balkonie podziwiając spektakl noworoczny. Było blisko okna, całe szczęście nic się nie stało, jednakże moja reakcją na to był niekontrolowany napad śmiechu! Brechtałem się kilka dobrych minut. Jednym słowem strzelanie w sąsiadów to ubaw po pachy!