18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Borsuk Miodożer

Batiushka • 2018-03-26, 23:08
W wielkiej, Poważnej Korporacji szukano nowego menadżera na jedno z wyższych stanowisk. Head hunterzy stanęli na głowach i ściągnęli na spotkanie pewnego doświadczonego i znanego w branży człowieka. Po jakimś czasie standardowej rozmowy kwalifikacyjnej, pani będąca po drugiej stronie biurka, postanowiła zadać jedno z tych pseudo-psychologicznych pytań testowych, które mają nakreślić osobowość człowieka:

- Jeśli miałby pan być zwierzęciem, to jakie by pan wybrał?

Oczekując sztampowej odpowiedzi, typu: lwem, rekinem, zdziwiła się, gdy kandydat po chwili namysłu odparł:

- Borsukiem miodożerem

Zaskoczona kobieta po chwili odparła: Ale dlaczego akurat tym?

.
.
.
.

- Bo lubię żreć miód i borować suki 8-)

Halman

2018-03-27, 04:35
Batiushka napisał/a:

Head hunterzy

:homer:

nowynick

2018-03-27, 08:54
Batiushka napisał/a:

Po jakimś czasie standardowej rozmowy kwalifikacyjnej, pani będąca po drugiej stronie biurka, postanowiła zadać jedno z tych pseudo-psychologicznych pytań testowych



no właśnie co za popie**olony pomysł te rozmowy? Do pracy w mniejszej firmie jedziesz gadasz z właścicielem 15 minut o doświadczeniu po czym mówi, że od jutra przychodź. W korpo... k***a mać... telefon, termin wizyty za dwa tygodnie, człowiek odpicowany stawia się na czas to mu każą pół godziny czekać (a co niech się zestresuje, typowa zagrywka na start), przychodzi panienka "specjalistka" wraz ze stażystą, proponują kawę (podnosi poziom stresu, sposób znany policji z całego świata na przesłuchaniach). Zaczyna się seria debilnych pytań o zakres obowiązków u każdego poprzedniego pracodawcy na przestrzeni 10 lat, potem kwiatki typu co byś chciał robić za 5 lat (klepać na Mauritiusie młode murzynki po gołych dupach to nie jest właściwa odpowiedź ;) ). Dobra pierwszy etap. Teraz drugi. Czekasz na telefon 3 tygodnie (chociaż pani na spotkaniu bardzo się zmartwiła że masz aż trzy miesiące wypowiedzenia), telefon od dyrektorki HR(!), kolejne spotkanie, te same niemal pytania i znów zmartwienie terminem wypowiedzenia, no ale trzeci raz zadzwonią za trzy tygodnie... spotkanie z przyszłym kierownikiem, no tu jest zazwyczaj normalniej (jeśli nie to nawet nie rozważajcie tego pracodawcy), natomiast znów zmartwią się terminem wypowiedzenia żeby przesłać list intencyjny po kolejnych trzech tygodniach z prośbą żeby jakoś wywalczyć skrócenie tego czasu... :idzwch*j:

Ja...........ro

2018-03-27, 10:46
nowynick napisał/a:



no właśnie co za popie**olony pomysł te rozmowy? Do pracy w mniejszej firmie jedziesz gadasz z właścicielem 15 minut o doświadczeniu po czym mówi, że od jutra przychodź. W korpo... k***a mać... telefon, termin wizyty za dwa tygodnie, człowiek odpicowany stawia się na czas to mu każą pół godziny czekać (a co niech się zestresuje, typowa zagrywka na start), przychodzi panienka "specjalistka" wraz ze stażystą, proponują kawę (podnosi poziom stresu, sposób znany policji z całego świata na przesłuchaniach). Zaczyna się seria debilnych pytań o zakres obowiązków u każdego poprzedniego pracodawcy na przestrzeni 10 lat, potem kwiatki typu co byś chciał robić za 5 lat (klepać na Mauritiusie młode murzynki po gołych dupach to nie jest właściwa odpowiedź ;) ). Dobra pierwszy etap. Teraz drugi. Czekasz na telefon 3 tygodnie (chociaż pani na spotkaniu bardzo się zmartwiła że masz aż trzy miesiące wypowiedzenia), telefon od dyrektorki HR(!), kolejne spotkanie, te same niemal pytania i znów zmartwienie terminem wypowiedzenia, no ale trzeci raz zadzwonią za trzy tygodnie... spotkanie z przyszłym kierownikiem, no tu jest zazwyczaj normalniej (jeśli nie to nawet nie rozważajcie tego pracodawcy), natomiast znów zmartwią się terminem wypowiedzenia żeby przesłać list intencyjny po kolejnych trzech tygodniach z prośbą żeby jakoś wywalczyć skrócenie tego czasu... :idzwch*j:


bo gdyby HR, PR, Kadry, Headhunterzy, Rekruterzy i pare innych stanowisk odpowiedzialnych za zatrudnienie oraz przydzial na odpowiednie stanowisko rozpatrzylo kilkadziesiat CV jednego dnia, odbylo kilka rozmow w kilkudziestoma kandydatami dwa dni pozniej i na kolejny dzien zatrudnili odpowiedniego kandydata okazaloby sie, ze kilka stanowisk... ba! calych dzialow jest zupelnie niepotrzebnym i chorym tworem ktory mozna wlasciwie wypie**olic z korporacji oszczedzajac czas i pieniadze. ale przeciez nie o to chodzi, wazne, ze 20 dodatkowych stanowisk w firmie jest obsadzonuch przez ziomeczkow, w koncu doswiadczenia i wyksztalcenia na te stanowiska nie trzeba...

nowynick

2018-03-27, 11:35
:roll:

a tyle to ja wiem, zastanawia mnie tylko dlaczego prezesi prywatnych firm, których dochody zależą od stosunków kosztów do wydatków zdają się tego nie widzieć...

józekdeluxe

2018-03-27, 11:44
Batiushka napisał/a:


- Borsukiem miodożerem



A ściślej mówiąc ratelem miodożernym. Dobry wybór. Sk***ysyn praktycznie nie ma wrogów naturalnych. Żywi się dosłownie wszystkim. Również jadowitymi wężami, od których trucizny podobno się ewolucyjnie uodpornił. Ostatnio na National Geographic pokazywali, jak ratel odgryzł głowę jednej z najbardziej jadowitych żmij na świecie. Dostał oczywiście paraliżu wszystkich mięśni okolic głowy i przestał oddychać. Po kilku godzinach obudził się w stanie nie gorszym niż ja po moim kawalerskim i dokończył wpie**alać węża. Oprócz tego jako bliski krewny skunksa potrafi odstraszać napastników cuchnącą substancją wytryskiwaną z gruczołów okołoodbytniczych. Łazi również po drzewach, gdzie plądruje dzikie pszczele gniazda, do których prowadzi go swoim śpiewem miodowód, ptak z rodziny dzięciołowatych, który współpracuje w ten sposób z ratelem licząc na słodkie pozostałości po jego ataku. Rzadka współpraca międzygatunkowa, ale to już zupełnie inna historia :-D

nowynick

2018-03-27, 13:22
józekdeluxe napisał/a:



A ściślej mówiąc ratelem miodożernym. Dobry wybór. Sk***ysyn praktycznie nie ma wrogów naturalnych. Żywi się dosłownie wszystkim. Również jadowitymi wężami, od których trucizny podobno się ewolucyjnie uodpornił. Ostatnio na National Geographic pokazywali, jak ratel odgryzł głowę jednej z najbardziej jadowitych żmij na świecie. Dostał oczywiście paraliżu wszystkich mięśni okolic głowy i przestał oddychać. Po kilku godzinach obudził się w stanie nie gorszym niż ja po moim kawalerskim i dokończył wpie**alać węża. Oprócz tego jako bliski krewny skunksa potrafi odstraszać napastników cuchnącą substancją wytryskiwaną z gruczołów okołoodbytniczych. Łazi również po drzewach, gdzie plądruje dzikie pszczele gniazda, do których prowadzi go swoim śpiewem miodowód, ptak z rodziny dzięciołowatych, który współpracuje w ten sposób z ratelem licząc na słodkie pozostałości po jego ataku. Rzadka współpraca międzygatunkowa, ale to już zupełnie inna historia :-D



ratelować suki? Bez sensu...

PieronJasnySzlag

2018-03-27, 15:40
Batiushka napisał/a:

W wielkiej, Poważnej Korporacji szukano [/i]


Poważnej korporacji :D Już za to masz u mnie piwo!! :)
Kiedyś przechodziłem kryzys, chciałem coś zmienić w swoim nudnym życiu pracownika fizycznego więc zgłosiłem się do pewnej korporacji.
A że głupi nie jestem to rozmowe kwalifikacyjną przeszedłem pozytywnie i zaprosili mnie na testy IQ które też przeszedłem z całkiem dobrym wynikiem. Potem kolejna rozmowa i szkolenie.
Generalnie byłem zachwycony, mimo że pasowałem tam jak pięść do oka to szybko zaaklimatyzowałem się z moją grupą gdzie 95% to same laski jak z pornosów a 4% zniewieściali kolesie + ja - fizyczny troglodyta.
W drugi dzień szkolenia pani kierownik mówi że piszemy test z materiału który nam wysłała na maile (potem sprawdziłem że mail otrzymałem o 01 w nocy), oczywiście nic nie umiałem bo o mailu nie miałem zielonego pojęcia (pewnie logiką korporacji musiałem maila sprawdzać 24/7) a co najlepsze - moje nowe przyjaciółki mimo iż chyba to wykuły bo napie**alały długopisem że się prawie kopciło to na prośbe o pomoc zakryły swoje kartki tak żebym broń Boże nie zgapił :) W 10 minut cała otoczka korporacji prysła i okazało się że wszystkie te stereotypy o ludziach robotach którzy dla awansu gotowi są łykać sperme i lizać brudne rowy to była prawda.
Na szczeście test oblałem i mi podziękowali a raczej ja zrezygnowałem. Teraz znowu pracuje jako fiziol, obsługuje maszyny, jestem w tym dobry i szczęśliwy. I jak sobie pomyśle o mojej zajebiście ciekawej przygodzie z korpo to naprawde jestem zadowolony ze swojej pracy :)

józekdeluxe

2018-03-27, 16:10
@up Obraziłeś się na życie korpo szczura, bo Ci koleżanka nie dała ściągnąć na teście. Stary jak ty szkołę podstawową przebrnąłeś? :amused:

yesan

2018-03-27, 21:01
nowynick napisał/a:

:roll:

a tyle to ja wiem, zastanawia mnie tylko dlaczego prezesi prywatnych firm, których dochody zależą od stosunków kosztów do wydatków zdają się tego nie widzieć...



Bo prezesi wielkich prywatnych firm są mądrzejsi od sadolowych mądrali i wiedzą, że ta cała rekrutacja ma sens :)

~Velture

2018-04-02, 08:37
yesan napisał/a:



Bo prezesi wielkich prywatnych firm są mądrzejsi od sadolowych mądrali i wiedzą, że ta cała rekrutacja ma sens :)


No bo to ma sens.
Po pierwsze mogą sprawdzić wielu kandydatów a po drugie sam kandydat bardziej szanuje pracę jak zdaje sobie sprawę ile pie**olenia się jest i ile czasu schodzi aby dostać pracę w razie jakby mu przyszło do głowy się zwalniać.

Znałem ludzi co zmieniali pracę jak rękawiczki bo im po tygodniu coś nie pasowało i bo szef im się nie spodobał, klient się nie spodobał, wstawanie rano się nie spodobało, pogoda itd... a robili to dlatego, że jak szli gdzieś na rozmowę o pracę do małych firm to w sumie innych kandydatów nie było, rozmowa trwała 10 minut i dostawali robotę od jutra.

sa...........os

2018-05-20, 23:24
Ja bym był żuczkiem gnojownikiem. Pchałbym przed sobą wielką kulę gówna donikąd. Czyli robił dokładnie to samo co teraz... tylko miałoby to jakiś sens...

jan.rzut

2018-08-15, 16:49
@ ~Erutlev jeśli ktoś jest życiową p*zdą to faktycznie to ma sens, a człowiek chcący żyć, a nie przeżyć znajdzie inne wyjście ;]