Debil nie debil, ale formy tylko mu pozazdrościć. Miał pecha, nie zobaczył kabli na drodze skoku. Mimo wszystko jednak przeżył dzięki własnemu refleksowi i sile. Mnie i pewnie każdemu z sadoli nawet adrenalina nie pomogłaby się utrzymać na takich drutach. Szacun dla niego za to.