No cóż. Czasem tak już mam, lubię w nocy spontaniczne wypady samochodem za miasto... Szukam bobrów, wabię do samochodu, gwałcę i wypuszczam w mieście. Bardzo mi się to podoba, bobry też są zadowolone. Czy wszystko już wyjaśnione?
W mojej miejscowości rodzinnej przybył kiedyś bóbr, zrobił taką jebiutną tamę że z głupiego strumyczka wody opadowej na działce zrobiło się jezioro, ojciec go spakował w koc, wywiózł do pobliskiego lasu i wypuścił. Myślicie, że ile trwało nim j***niutki wrócił? Zawsze wracają... Tydzień go nie było i rano znowu się budzimy podtopieni. To ojciec się wk***ił i wywiózł go do lasu 40 km dalej, póki co mamy pół roku już spokój