Fajnie by było wziąć tak samochód i pojechać w rajdzie korzystając ze swoich umiejętności wygrać wyścig i udowodnić sobie i innym, że nie jest się j***nym przegrywem. Problem w tym, że jest się przegrywem i rozpie**oli się samochód na pierwszym zakręcie.
Nie to że się podniecam sportami motorowymi. Czasami lubię popatrzeć. Rajdy to chyba najzajebistszy rodziaj wyścigów samochodowych. Brud, prędkość i zapie**alanie po rozj***nych wąskich drogach. A jak dojdzie do wypadku to jest co oglądać. No i nie jest to tak napompowane miliardami $ jak F1 czy Moto GP, tam to 70% sukcesu to dożyłowane przez inżynierów maszyny. Tutaj jednak bardziej liczą się umiejętności kierowcy i pilota. Oczywiście nie mówie, że mistrz świata kadetem albo golfem II zza stodoły rozpie**oli stawkę ale różnica jest.