Pewnego razu był sobie chłopak, który zapytał dziewczynę:
- wyjdziesz za mnie ?
A ona odpowiedziała:
- NIE
Od tego czasu chłopak żył długo i szczęśliwie. Jeździł na motocyklu, chodził na ryby, na polowania. Pił dużo piwa i wódki, miał kasę w banku, mógł zostawiać podniesioną deskę w kiblu i pierdzieć gdzie tylko chciał.
KONIEC
hahaha kaktus83 - dziewczyna Ci odmówiła ? hehehe teraz wiadomo skad biorą sie te kawały... zamiast tyle myslec i dzielic sie wypocinami - idz na swieze powietrze, sa wakacje - moze poznasz jeszcze jakas panne
A teraz retoryczne pytanie do tych co mają dzieci (jak ja):
-zamienilibyście pociechy na: jeżdżenie na motocyklu, chodzenie na ryby, na polowania, picie dużo piwa i wódki, kasę w banku i pierdzenie?
PS tak wiem można też kobietę wyr*chać i zostawić z "problemem", pytałem ojców, nie alimenciarzy i gimboteoretyków...
Że już nie pomnę, że małżeństwo to nie zakaz połowu ryb, uboju w lesie jak kto lubi, picia, jazdy czymkolwiek(niekoniecznie po piciu), a kasę to trzeba zarobić żeby mieć, a nie żyć w przekonaniu "gdyby nie ona to bym miał" czy "jestem biedny bo wydała 100 zł na fryzjera".
Korek analny też to nie jest, że pierdnąć nie można
k***a, poj***ło was. Jak by mnie żona ograniczała z wyskokami na miasto czy na ryby, jak by przepie**alała cały mój hajs, to po ch*j bym miał się z nią wiązać na całe życie?! Trzeba być albo nieudacznikiem albo pantoflem, żeby dać się tak wgnieść pod pantofla.
Wierzcie temu lub nie, ale można znaleźć harmonię w związku, trzeba tylko znaleźć odpowiednią pannę, co może czasem zająć troszke czasu. Bo na przykład mam wielu znajomych, co sparowali się z dupami w wieku 17-18 lat no i po 10 latach z jedną dupą to już wypada się hajtnąć i jebnąć dzieciaka, nie wiedząc co czeka dalej.
Sadole, eksperymentujcie, poznawajcie i r*chajcie aż znajdziecie. Nie wiążcie się z pierwszą spotkaną dupą, bo wiele was w życiu ominie!
Prawda. Jest to oczywiście drobne przekoloryzowanie, ale... jednak dobrze ukazuje to realia. Nie bez powodu małżonkowie są głównymi bohaterami tylu kawałów.
Mam kilku takich kolegów... i każdy z wiekiem (okolice 40) marzy o tym by jednak mieć już nawet nie księżniczkę, ale nawet jakąś zołzę obok siebie. Im więcej promili tym bardziej szczerze wyrażają, że chętnie by się zamienili.
Może dzieciom takie życie się podobałoby... albo jak wdepneli w małżeństwo z jakimś wrednym, tłustym, bez ambicji kaszalotem. No ale.... nikt nie kazał brać pierwszej lepszej.