W niektórych angielskich barach jest taka zagrycha/przekąska do piwa, która nazywa się cockles. Są to jakieś tam morskie skorupiaki w słoiku. Piję browar i gadam z barmanem, Australijczykiem.
- Patrz, Angole mają jakiegoś pie**olca na punkcie cocków. Macie tu w barze cockles, whisky Cockburns, obok jest wioska która nazywa się Cockington (po polsku - ku*asowo, hehe) a co któryś Angol ma słowo "cock" w nazwisku.
I tu błyskotliwa i natychmiastowa odpowiedź:
- Because the English love cock.