Żadna solidarność, żadne szczęście - ja ich znam. Prawda jest taka że roman (ten co go porwało) dzień wcześniej na popijawie połączonej z pokerem i wizytą w zamtuzie zapożyczył się od chłopaków po 100 zł i bali się ze nie odda.
Najpierw po zejściu lawiny myślałem, że kolega skuterem najedzie mu na wystający ze śniegu łeb... No ch*j... mówi się trudno... Potem mówię, to pewnie połamało gościa w pół... czekam, czekam... Tak! Ktoś woła o szpadel, to jest ten moment! Nie spodziewają się, jak ułożone jest połamane ciało pod śniegiem i wjebią mu szpadel w nere! Czekam, czekam i ch*j... Straciłem łącznie 6 minut mojego życia przez to gówno, z czego 2 na pisanie tego komenta...