Ja jakbym pracował w markecie to ograniczałbym się do wzywania ochrony/policji. Przecież jakby taki kolega miał nóż albo inne ustrojstwo to zapłaciłbym życiem za pracę 1200-1500/mies.
a teraz małe wyjaśnienie, rzecz się działa w Finlandii i ichnie media które doniosły o tym wydarzeniu powiedziały że to jakiś fin chciał coś ukraść, zero informacji o tym że nawet z tego kraju nie pochodzi...
Podobna sprawa wydarzyła się w sklepie Biedronka na Śląsku. Pracownica sklepu zauważyła złodzieja, pobiegała za nim, szarpali się, w tym czasie dobiegł ochroniarz* i zatrzymali złodzieja. W czasie szarpaniny złodziej załamał/wbił palec tej kobiecie, pracownica poszła na L4. Gdy wróciła została zbesztana, że ona nie jest od zatrzymywania złodziei i jeszcze raz takie coś się powtórzy to będzie zwolniona. Możliwe, że zabezpieczają się na jakieś ewentualne procesy o odszkodowanie, ale parodia..
* Ochroniarze w takich sklepach to wszyscy albo emeryci albo z grupą inwalidzką. Zawsze myślałem, że taki sklep ma korzyści z zatrudniania niepełnosprawnych i robi to dla PR itp. Jednak podobnież w Polsce jest takie prawo, że przy zatrudnianiu powyżej 25 pracowników, 6% załogi musi być niepełnosprawna inaczej płacisz karę około 1000 zł miesięcznie za każdego pracownika, którego brakuje ci do 6%. Aha, to nie jest formalnie kara, to jest składka na jakiś tam fundusz niepełnosprawnych, składka obowiązkowa. Kolejna moim zdaniem parodia, rozumiem premiować tych co zatrudniają niepełnosprawnych, ale karać tych co nie zatrudniają?