1 Marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", wstawiam ten film ku ich chwale. PS. Jeśli ktoś ma się przypie**alać to niech nie ogląda.
Bonus dla chcących dowiedzieć się więcej
A na drzewach zamiast lisci beda wisiec komunisci!
nie opłakała ich Elektra/ nie pogrzebała Antygona/ i będą tak przez całą wieczność/ w głębokim śniegu wiecznie konać/ przegrali dom swój w białym borze/ kędy zawiewa sypki śnieg/ nie nam żałować - gryzipiórkom - i gładzić ich zmierzwioną sierść.[...].
Pamiętajcie, że zanim będziecie gadali jacy Ci "żołnierze" byli bohaterscy, przeczytajcie trochę na ich temat, ale z paru RÓŻNYCH źródeł. Jak dla mnie większość "bohaterów" to były szuje i cwaniaki. PS: chcesz mnie hejtować to poczytaj trochę o żołnierzach wyklętych, a jak myślisz że wylewali swoją krew za kraj i walczyli w honorowy sposób z wrogiem to nie chwal się swoim zdaniem bo jest błędne.
Józef Kuraś - "Ogień" - pochodzący z góralskiego silnego rodu - urodził się (1915) i mieszkał w Waksmundzie. W ciągu zaledwie czterech lat (1943 - 1947) stał się najpierw najjaśniejszą, a potem najbardziej posępną legendą Tatr. Od nienawiści do hitlerowców, którzy zamordowali jego rodzinę, poprzez członkostwo w AK, "romans" z ludowcami i "karierę" w UB doszedł do postawy skrajnie opozycyjnej wobec władzy komunistycznej i do końca swojego krótkiego zresztą życia (w 1947 roku miał zaledwie 32 lata) walczył wraz ze swoim wiernym oddziałem przeciwko władzy ludowej. Zdradzony przez krajan, otoczony przez wrogów, próbował popełnić samobójstwo. Przewieziony ranny do szpitala, (prawdopodobnie) zażył tam truciznę. Był ofiarą, oprawcą, swoistym fenomenem. Praktycznie "ocenzurowany" od chwili śmierci aż do dziś. Dziś słowo "Ogień" wciąż budzi skrajne emocje. Na jego dźwięk AK-owcy odwracają głowy ze wzgardą, UB-owcy spluwają, sąsiedzi i krewni uparcie milczą, a dawni podkomendni opowiadają mit kończący się rytualnie którąś z pieśni o "Ogniu". Józef Kuraś nie miał pogrzebu. Jego ciała nie wydano rodzinie. Wieść niesie, że przeznaczono je studentom medycyny "dla nauki", a ci, dowiedziawszy się, kogo "poćwiartowali", złożyli i w tajemnicy pochowali szczątki. "Ognia" nie ma także i Podhale. O to przecież chodziło. Czasem tylko starzy górale śpiewają tragiczne epitafium.Ten konflikt ocen ciągnie się już całe dziesięciolecia. Wciąż trwają medytacje nad tęskniącym, ale zagubionym człowiekiem, który pozostawił niegdyś swoim zwichrzonym życiem tyle nierozstrzygniętych pytań. Pytań kłopotliwych do dziś. Być może dopiero śmierć tych skłóconych ze sobą ludzi jednego pokolenia uspokoi wreszcie Podhale, które w tym filmie jest metaforą całej Polski.
Taka ciekawostka: ,,W małej wsi w województwie lubelskim zginął jesienią 1963 roku podczas obławy 45-letni Józef Franczak, poszukiwany listem gończym były AK-owiec. Był ostatnim żołnierzem antykomunistycznego podziemia. Z bronią w ręku ukrywał się dokładnie 24 lata"
dziękuję! bo w szkołach pewnie nigdzie o tym nie mówią tak jak o latach 80-tych, gdzie w gimnazjum czy liceum zanim dojdą do tego tematu to są już wakacje i nikt nie myśli o lekcjach historii. szkoda, że ciągle przed młodymi ukrywają prawdę...