Kości nie złamał, tylko wyrwał ze stawu/zerwał ścięgna, czy jakoś tak.
ch*jowo założył, to musiał wyrwać na chama. Z resztą ten drugi też się "skillem" nie popisał.
Zawsze jak słyszę ten dźwięk łamanej kości czuję się pokrzywdzony - bo jak się połamałem to ni ch*ja nie było słychać... chyba zrobię sobie replay'a i nagram i dam na harda
Pan_Generał, Patologia to ten zawodnik, widzi, ze sie nie uwolni juz, i druga reka nie moze sie trzymac za pierwsza, ale ni ch*j nie odklepie, tak jakby oczekiwal, ze temu drugiemu zaraz kowadlo na leb spadnie, i przegra. A przy kimurze czuc przeciez juz wczesniej, ze staw jest na granicy, i kontuzja moze sie trafic tylko, jesli chwyt zostanie wykonany bardzo szybko(czego robic trenerzy zazwyczaj oduczaja na starcie, wlasnie ze wzgledu na takie sytuacje, nawet w tej walce zostal wykonany nieco za szybko, prawdopodobnie niezbyt doswiadczony zawodnik, i emocje wziely gore.), albo jesli chwytany nie chce odklepac, co jest głupotą.
Rozumiem jeszcze jak to gracie, robil, bo mial wybujale ego po pierwsze, a po drugie chcial pokazac, ze jego sztuka jest najlepsza, ale w dzisiejszych czasach, gdzie w dodatku zawodnicy reprezentuja siebie i klub a nie sztuke, rodzine itp. to rzeczywiscie patologia.