Ja tak kiedyś kumplowi dupę uratowałem w Tychach. Akurat jechałem jako pasażer i zauważyłem, że radiowóz wyjeżdżający z osiedla coś nie ma zamiaru się zatrzymać i tylko dzięki mojemu krzykowi udało mu się uciec na zatoczkę dla autobusu. Oczywiście kogutów nie mieli, tak samo jak ci z filmu.
Kiedyś miałem praktycznie identyczną sytuację tyle że z karetką pogotowia. Jechałem sobie za dziadkiem a tu sru na czerwone wlatuje karetka bez sygnału, bez świateł, bez niczego. Finał był taki że dziadek wyhamował ledwo ledwo, a ja zatrzymałem się na jego dupie (tj. tylnej klapie Seata Ibiza). Obok nas jechał radiowóz, zatrzymał się. Polizmajster wyjrzał przez okno, zaśmiał się i pojechał.
A co do filmu to morał jest taki że suka suki nie umie prowadzić.
A skoro już mnie na wspominki wzięło to rzucę jeszcze jedną.
Sobota, czas około 3 w nocy. Wyjeżdżałem spod bloku na główną ulicę. Przytrzymałem się i widzę z lewej że coś jedzie ale jest lata świetlne stąd. Skręcam więc spokojnie w prawo na swój pas i po przejechaniu może 50m przelatuje obok mnie granatowe mondeo, a mijając mnie zaczyna zdrowo hamować i zajeżdża mi drogę. Zrównałem się więc z debilami, otwieram szybę a tam obsrajgnoje po cywilu ryja na mnie palą że im zajechałem drogę. Mówię im że po pierwsze to ja już spory kawałek wyjechałem, po drugie to jest ulica obok której są bloki i tutaj się nie lata z taką prędkością. Jeden z debili wysiadł, złapał mnie przez otwartą szybę za rękę i mi wykręcił wrzeszcząc że oni się na interwencje śpieszą... Bez kogutów, cywilnym autem, dwa tępe ch*je. Interwencją był pewnie McDrive czynny do 4.