Teraz taki dowcipny czarnulec zza firewalla. Ale dawniej mieli więcej rozrywek. Jego pradziadek za tylne łapy zwisał z gałęzi, wpie**alał banany i iskał się z współplemieńcami. dziadek budował wieczorami chatkę z gówna, zwaną później chatą wuja Toma, a w dzień zbierał bawełnę, podczas, gdy znajomi dziadka huśtali się na gałęziach przy płonącym krzyżu. Ojciec pewnie mógłby zostać przewodnikiem w
San Quentin. A ten sobie dowc*pkuje. Co za czasy.