Kiedy jadę tramwajem, a on nagle gwałtownie zahamuje, to strasznie się wk***iam.
Chyba każdy się wtedy wk***ia, tylko większość ludzi w autobusie klnie nie wiedzieć czemu na kierowcę (a powinni mu dziękować, bo dzięki jego refleksowi nie było zderzenia i nie polecieli na ryje na podłogę).
Spoko, może kiedyś w ciebie wypie**oli i każdy będzie zadowolony.
Ilu pojebów wpie**ala się codziennie pod tramwaje i myślą, że są niezniszczalni, bo przecież oni jadą BMW albo ch*j wie czym i tramwaj ma im ustąpić. Lepiej, jak jakiegoś idiotę stuknie tramwaj, niż druga osobówka: skład tramwaju lekko się pogniecie, ludzie będą cali, a delikwent z osobówki samochodu już nie wyklepie, o ile przeżyje. Do tego mohery jak chcą, to umieją biegać, żeby zdążyć na autobus, a przy okazji wpie**olić się na tory. Ich też nie szkoda, mało im życia zostało. Tylko motorniczy potem ma na sumieniu.