Pewien bardzo stary Indianin potrzebował pożyczki w wysokości 500$. Udał się do lokalnego banku. Bankier wyciągnął formularz i zaczął zadawać pytania: - Na co zamierza pan przeznaczyć pieniądze ? - Na podróż do miasta żeby sprzedać, to co wykopałem z mojej ziemi. - Jaki proponuje pan zastaw ?? - Nie wiem co to zastaw - odpowiedział Indianin - To jest coś wartościowego, co pozwoli pokryć koszty pożyczki, gdyby pan jej nie był w stanie spłacić... Może ma pan jakieś pojazdy? - Mam pickupa Chevy z 1949 r. Bankier potrząsnął głową... - A może ma pan jakiś żywy inwentarz? - Mam konia... - Może być - powiedział bankier przyznał pożyczkę pod zastaw konia Kilka tygodni później starzec przyszedł ponownie do banku. Wyciągnął gruby zwitek banknotów, odliczył 500$ i naliczone przez bankiera odsetki... - Tu są pieniądze, które pożyczyłem - powiedział wręczając je bankierowi - A co zamierza pan zrobić z resztą pieniędzy? - spytał bankier - Włożyć do kieszeni - odparł Indianin - A może złożyłby je pan w depozycie w naszym banku? - Nie wiem co to depozyt... - Cóż, wpłaca pan pieniądze do naszego banku, my się o nie troszczymy, pilnujemy ich, a jak ich pan potrzebuje, to je pan wypłaca... Stary Indianin pochylił się w stronę bankiera, spojrzał na niego podejrzliwie i spytał: - A jaki pan proponuje zastaw?